Były już uroczyste Msze św., padały wielkie słowa. Nie mogło więc zabraknąć wspomnienia biskupa uśmiechu z właściwą jemu samemu nutą humoru.
Nieczęsto można spotkać bp. Pawła Cieślika czytającego wiersz Fredry o „Pawle i Gawle”. – Mieszkaliśmy z bp. Ignacym w jednym domu: ja na górze, on na dole, jak w tym wierszu. Śmialiśmy się nieraz, że nasze życie tak właśnie wygląda. On był bardzo otwarty. Mogłem do niego przyjść o każdej porze. Mówił nawet: „Nie musisz pukać. I tak nie słyszę” – wspominał z uśmiechem bp Cieślik.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.