Słowa piosenki Budki Suflera od trzech lat stają się w Słupsku rzeczywistością. "Święci mają bal...". Gdzie? Pod dachem parafii św. Siostry Faustyny.
Ale nim ruszą w tan, najpierw ustawiają się w kolejce. Mikołaj opiera się o swój pastorał, Weronika ściska w dłoni chustę z wizerunkiem twarzy Chrystusa, Łukasz Ewangelista drapie się po brodzie. W otoczeniu aniołów każdy z nich powolnym krokiem zbliża się do ołtarza, na którym wystawiony jest Najświętszy Sakrament. Wsypują do kadzielnicy ziarnka, po świątyni roznosi się przyjemna woń. Chwilę później kilkudziesięciu świętych ustawia się wokół ołtarza, a pozostali wierni podskakują i śpiewają, że „taki gruby i taki chudy może świętym być”.
Tak wyglądała jedna z części tegorocznej Nocy Świętych, która odbyła się w kościele pw. św. Faustyny w Słupsku. Jak mówi siostra Gabriela, nazaretanka, ta zabawa jest formą odpowiedzi na Halloween. - Chcemy pokazać, że święci mogą się dobrze bawić. I wcale nie są nadęci! - uśmiecha się organizatorka. W tle słychać utwór „Bałkanica”, a święci Wojciech, Kinga oraz zastępy aniołów śpiewają: „Będzie zabawa, będzie się działo”. I rzeczywiście dzieje się sporo.
- Przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia dość długo. Dzieci szukały informacji o poszczególnych świętych, razem z rodzicami tworzyli stroje, a w szkole rysowali portrety bohaterów tego wieczoru - relacjonuje s. Gabriela.
Kacper, który wcielił się w postać patrona Polski, na Nocy Świętych pojawił się już po raz trzeci. - Zrobiłem mitrę z bristolu, a pastorał z plastikowej rurki i kabla - uśmiecha się uczeń podstawówki. Razem z nim bawi się przebrana za anioła Ania, która na balu pojawiła się po raz pierwszy. I jak mówi, nie żałuje. - Tu jest naprawdę super! O wiele lepsze niż Halloween. I grała świetna kapela! - dodaje. Ta „kapela” to zespół Yann Kinneret, który przygotował oprawę modlitewnego czuwania. Nie tylko najmłodszym przypadł do gustu. Pan Wojciech, który przyszedł na Noc Świętych z synem Jurkiem, mówi, że czuje się jak w czasach studenckich. - Takie spotkania modlitewne mogą rozbudzić wiarę w młodych ludziach. To zupełnie co innego, niż jakieś sztampowe zabawy Halloween - mówi.
W przypadku Nocy Świętych dzieci muszą się napracować nie mniej niż ci, którzy kultywują tradycję z Zachodu. Jednak zamiast drążenia dyni i wysmarowywania twarzy sztuczną krwią zagłębiają się w żywoty męczenników czy w karty Ewangelii. - Czytałem, że dawniej jeśli ktoś nie miał brody, nie był prawdziwym mężczyzną. Dlatego zastanawialiśmy się z rodzicami, jaką brodę powinien mieć Łukasz Ewangelista - tłumaczy Jurek. On i jego rówieśnicy niejednokrotnie przeczesywali internet w poszukiwaniu informacji na temat życia i wyglądu świętych.
- Przygotowując uczniów do Nocy Świętych, czytałam im książeczkę „Niebo istnieje naprawdę”. Kiedy wychodzili z lekcji religii, mówili: „My chcemy do nieba!”, „My chcemy być święci!” - uśmiecha się siostra Gabriela.