Kronika ks. Andrzeja Delerdta to prawdziwe "must have" każdego skrzatuskiego pielgrzyma. Oryginał tego unikatowego dzieła datowanego na drugą połowę XVIII wieku, przechowywany jest w Archiwum Diecezjalnym w Koszalinie. Już teraz można zakupić wyjątkową transkrypcję całości tekstu.

Autor tekstu, ks. Andrzej Delerdt, był wikariuszem skrzatuskiej parafii w latach 1768 - 1793. Manuskrypt składa się z trzech części. Pierwsza, jak podaje ks. dr Tadeusz Ceynowa we wstępie do opisywanego wydania, jest teologicznym wprowadzeniem dotyczącym cudownego działania Boga względem człowieka. W drugiej części autor zawarł krótką historię Cudownej Piety. Trzecia część to opisy cudów za przyczyną Matki Bożej Skrzatuskiej.

W opisie cudów autor posługuje się zaprzysiężonymi relacjami, czasami podaje nawet imię i nazwisko osoby, która doświadczyła łaski. Pierwszy opisany cud pochodzi z roku 1605, a ostatni z 1766. Wśród nich można znaleźć również takie, przy których osoba uzdrowiona nie musiała osobiście dotrzeć do Skrzatusza.

Także język dokumentu jest unikatowy: "Roku 1687 Regina Mrzeczkowska, mieszczka z Złotowa, przez lat 3 nie widząc, skoro ją ojciec jej do Skrzetusza ofiarował, zaraz przejrzała i z łaski Bożej na oczy zdrowa w Skrzestuszu spowiadała się i komunikowała na podziękowanie za dobrodziejstwa otrzymane" - czytamy w tekście.

W inny opisie czytamy: "Chłopaczek z wsi Skrztusza, kąpiący się w jeziorze utonął, którego w godzinę rodzice i krewni szukając na brzegu, z wody wyciągnęli. Żywać począł i zdrowo na nogi powstawszy, wyznał, że go Najświętsza Panna w tej postaci jako w obrazie skrzetuskim widzieć się daje, za rękę wziąwszy do brzegu przyprowadziła".

Publikacja zawiera także fotografie skrzatuskich polichromii, które przedstawiają m.in. opisywane cuda.

Książka została wydana przez Archiwum Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej oraz Książnicę Pomorską im. Stanisława Staszica w Szczecinie. Można ją nabyć w Skrzatuszu oraz w siedzibie Archiwum Diecezjalnego w Koszalinie.

  Okładka opisywanego wydania (kliknij, aby zobaczyć całość) ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość