Oaza wielu kojarzy się z młodzieńczą fascynacją Panem Bogiem i wspólnotą. W każdym razie, jak mówią niektórzy, prędzej czy później z tego się wyrasta. Okazuje się, że niekoniecznie. W Koszalinie odbyła się Oaza Rekolekcyjna Diakonii (ORD).
Były to rekolekcje dla Filii Poznańskiej Ruchu Światło-Życie. Oazowicze reprezentują różne gałęzie ruchu z kilku diecezji z Polski północno-zachodniej, także z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
ORD to 4-dniowe rekolekcje, które mają być pomocą w przejściu od oazy-przygody do oazy-stylu życia. Dla uczestników ORD Ruch Światło-Życie stał się bowiem czymś więcej niż wakacyjną przygodą o charakterze religijnym.
Jest to propozycja dla tych, którzy ukończyli już podstawową 3-stopniową formację, a teraz chcą poznać dogłębnie charyzmat ruchu, serio wcielić go w swoją codzienność, a także służyć odkrytymi w procesie formacji charyzmatami w Kościele i w samym ruchu.
Celem ORD jest więc pełna prezentacja charyzmatu Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego wyrażonego w Ruchu Światło-Życie.
- Cztery filary tych rekolekcji to: "Światło-Życie", czyli odkrycie metody pedagogicznej wychowania nowego człowieka. "Nowy człowiek" w wizji biblijnej i kościelnej to ideał, do którego chcemy prowadzić ludzi. "Nowa wspólnota", czyli odkrycie tajemnicy Kościoła odnowionego w duchu Soboru Watykańskiego II. "Nowa kultura", czyli przekształcanie otaczającego nas świata w duchu ewangelicznym - wyjaśnia ks. Adrian Put z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, który razem z s. Grażyną Łazor ze Wspólnoty Dzieci Łasi Bożej prowadził rekolekcje, które odbyły się w ostatnich dniach grudnia w koszalińskim Centrum Edukacyjno-Formacyjnym.
- Po trzecim stopniu rekolekcji człowiek może powiedzieć: "Bardzo dziękuję ruchowi za formację. To był dla mnie ważny etap, ale idę włączyć się w inną rzeczywistość". Można też powiedzieć: "Podoba mi się ruch i jego metoda, chcę w nim posługiwać dalej". ORD to moment, w którym człowiek z biorcy staje się dawcą - mówi ks. Adrian Put.
- Oaza może być przygodą na czas gimnazjum czy liceum, bo jest fajny ksiądz i przy parafii coś się dzieje. To też ma swoją wartość. Tutaj jednak zadajemy sobie pytanie, czy rzeczywiście jesteśmy zakorzenieni w ruchu. Ja chciałabym, żeby oaza była dla mnie czymś więcej niż epizodem - przyznaje Joanna Szczepańska z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.
- W ruchu dostajemy wszystko, odkrywamy charyzmaty, a teraz przyszedł czas, żeby się tym wszystkim podzielić - mówi Katarzyna Sycz ze Szczecinka, animatorka. - Moja działalność w ruchu nie kończy się. Chcę działać dalej, np. w jakiejś diakonii - zapewnia Magdalena Karpińska z Piły, studentka.
Dzięki Ruchowi Światło-Życie wiele osób angażuje się w życie Kościoła na poziomie parafialnym, diecezjalnym i ogólnopolskim. Często jest to dobry fundament do działalności społecznej także poza Kościołem.