Osiem dekad w habicie

Beata Stankiewicz

|

GOŚĆ KOSZALIŃSKO-KOŁOBRZESKI 27/2012

publikacja 05.07.2012 00:00

Wszędzie, gdzie się pojawiła, podbijała ludzkie serca dobrocią i poczuciem humoru. W tym roku siostra Malwina obchodzi 103. urodziny i 80-lecie życia zakonnego.

Osiem dekad w habicie – Cieszyłam się na myśl, że pójdę pielęgnować chorych – mówi o swej pasji siostra Malwina Beata Stankiewicz

Dostojna jubilatka pochodzi z Rudnej na Złotowszczyźnie. W życiu świeckim Katarzyna Zych najpierw skończyła szkołę gospodarstwa domowego w Toruniu, mieszkając u swej cioci, która była przełożoną tamtejszego domu sióstr elżbietanek. Zaraz po skończeniu szkoły panna Katarzyna poprosiła matkę prowincjalną o przyjęcie do zakonu. Ale wówczas usłyszała, że jest jeszcze za młoda. – Jednak wytrwałam w swoim postanowieniu i jako 19-latka zgłosiłam się ponownie. Zostałam przyjęta – wspomina s. Malwina.

Chcę do chorych

Pierwsze dni spędziła w poznańskim domu zakonnym, ale potem została skierowana do Leszna. Po pewnym czasie wróciła do Poznania, gdzie została przyjęta do nowicjatu. Wraz z upragnionym habitem otrzymała imię zakonne Malwina. – Cieszyłam się na myśl, że teraz pójdę do chorych i będę ich pielęgnować – opowiada z pasją. Ale te marzenia miały się spełnić dużo później. Młoda siostra trafiła na praktykę do Strzelna. Tam pracowała w przedszkolu, ale wciąż tęskniła za szpitalem. – Jak tylko mogłam, chodziłam na zastępstwa i dyżury do szpitala. Po pewnym czasie zostałam wezwana do Poznania, żeby złożyć egzamin pielęgniarski. W 1937 roku zdałam go i już z dyplomem wróciłam do Strzelna. Zaczęłam pracować jako pielęgniarka w szpitalu – mówi z dumą.

Adoracja jest siłą

W ciągu tak długiego życia zakonnego siostra Malwina pracowała w Strzelnie, Zakrzewie, Gorzowie Wkp., Bydgoszczy, Toruniu, Tucznie, a przed ponad 30 laty przyjechała do Wałcza. – W 1980 roku zostałam skierowana do Wałcza jako pielęgniarka chorych sióstr. Bardzo się cieszyłam na tę posługę. Od  tego czasu sama wiele razy chorowałam i potrzebowałam opieki innych. Obecnie pomimo wielu chorób i dolegliwości oraz mojego wieku dziękuję Bogu serdecznie za wszystko i zdaję się na Jego wolę. W miarę moich możliwości włączam się w życie wspólnoty, staram się jeszcze być pomocna. Ogromną radością i siłą jest codzienna adoracja, którą mamy w naszej kaplicy. Przedstawiam tu Bogu potrzeby bliskich, wspólnoty, zgromadzenia i całego świata – wyznaje siostra. Według niej istnieje tylko jeden przepis na długowieczność: solidna praca i porządna modlitwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.