Na wózek dla Miśka

Justyna Tylman

|

Gość Koszaliński 31/2012

publikacja 02.08.2012 00:00

Cel jest szczytny, ale brakuje pieniędzy. Ale nie o nie proszą, tylko o... nakrętki.

Na wózek dla Miśka

Drzwi otwiera Monika Hajdun. Jest wesoła i uśmiechnięta, mimo że na rękach trzyma Michała, swojego 4-letniego chorego syna.

Urodził się zdrowy

Michał jest sympatycznym chłopcem o dużych niebieskich oczach. Matka trzyma go na rękach, bo nie potrafi sam siedzieć. Nie chodzi ani nie raczkuje, ledwo skupia wzrok, a żeby zachować pion, potrzebuje pomocy pani Moniki. – Lekarze rozkładają ręce, bo nie wiedzą, co mu jest. Do dziś nikt nie potrafił postawić diagnozy – mówi kobieta. Misiek, jak nazywają go rodzice, w drugim miesiącu życia zachorował na zapalenie płuc. Trafił do szpitala, gdzie jego stan zaczął się pogarszać. – Przelewał nam się przez ręce, stał się bardzo wiotki – wspominają. Stracili z nim kontakt.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.