Tysiące uśmiechniętych twarzy

Justyna Tylman

|

Gość Koszlińsko-Kołobrzeski 36/2012

publikacja 06.09.2012 00:00

– W moim domu nie było Pisma Świętego. Kupiłem je przed wyjazdem i zacząłem czytać. Może będzie trudniej się przyznać rówieśnikom, ale z Bogiem żyje mi się łatwiej – mówi Damian Truszczyński ze Świeszyna.



Grupa koszalińska w komplecie z Kościołem Pojednania w tle 
Grupa koszalińska w komplecie z Kościołem Pojednania w tle
Ks. Andrzej Pawłowski


Ponad 50-osobowa grupa młodzieży z opiekunem ks. Andrzejem Pawłowskim spędziła tydzień w Taizé. Jej członkowie przekonali się, że bariera językowa nie przeszkadza we wspólnej modlitwie, oraz doświadczyli tego, że w kościele można poczuć się jak w domu.


Strefa ciszy?


Damian zawsze aktywnie spędzał letnią przerwę, wyjeżdżał na kolonie i obozy. Gdy w tym roku nie wypaliły mu wakacyjne plany, dał się namówić na młodzieżowy wyjazd do Taizé. – Szczerze? Nie wiedziałem, na co się piszę – wspomina ze śmiechem decyzję o wyjeździe do Francji. Mała miejscowość nie przypomina kurortu ani ośrodka wypoczynkowego. – Kiedy wysiadłem z autobusu, wydawało mi się, że jestem na środku pustkowia. Potem zobaczyłem kościół – opowiada. 
Szybko załapał niepowtarzalny klimat Taizé. Najbardziej zauroczyły go wieczorne modlitwy w kościele bez ławek. – Ludzie przynosili poduszki i śpiwory, siadali po turecku, nie trzeba było zakładać garnituru. A kiedy śpiewaliśmy, czuć było autentyczną modlitwę płynącą z wnętrza. W tym kościele poczułem się jak w domu – wspomina Damian. 
W czasie tygodnia na burgundzkim wzgórzu nie potrzebował alkoholu, żeby miło spędzić czas ze znajomymi. – Potrafiliśmy myć głowę na deszczu – śmieje się. – Przekonałem się, że można wierzyć w Boga i dobrze się bawić. Jedno drugiego nie wyklucza – dodaje. 
Europejskie Spotkania Młodych w różnych miejscach świata oraz ta mała miejscowość Taizé przyciągają co roku niezliczone rzesze ludzi. – Zwłaszcza młodzi uczą się odpowiedzialności za siebie i innych, doświadczają Kościoła z różnych stron świata. Zagłębiają się w wersety Pisma Świętego i rozmawiają o ich znaczeniu, a przede wszystkim przekonują się, że dzięki Biblii przy jednym stole spotkać się mogą protestanci, katolicy i prawosławni – przyznaje ks. Andrzej Pawłowski. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.