Guzik, nitka, teatr

Justyna Liptak

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 27/2013

publikacja 04.07.2013 00:00

Wszystko zaczęło się od poniemieckich guzików. Bo kiedy chorowała, to one odgrywały najważniejsze role.

  Aktorzy siedzący za stołem, a nad nimi kukiełki, które odgrywały za nich role. Pomysł takiego przedstawienia „Szopki Don Cristobala” publiczności bardzo się spodobał Aktorzy siedzący za stołem, a nad nimi kukiełki, które odgrywały za nich role. Pomysł takiego przedstawienia „Szopki Don Cristobala” publiczności bardzo się spodobał
Justyna Liptak /GN

Pasja i zamiłowanie do teatru towarzyszą Wandzie Korobowicz od dziecka. Tylko teraz zamiast guzików do współpracy zaprosiła żywych aktorów i... kukiełki.

Szopka Don Cristobala

Miejsca na widowni zajmują kolejni goście. Na scenę wychodzą aktorzy. Nie mają na sobie artystycznych przebrań. Siadają za stołem i otwierają scenariusze. Czyżby zbyt mało czasu poświęcili na przygotowania? Nie, to zamierzona koncepcja, bo najważniejsze sceny i tak odegrają kukiełki. – Federico Lorka pisał swoje sztuki przede wszystkim dla marionetek. My tę formę poszerzyliśmy, dodając aktorów – wyjaśnia pani Wanda, reżyser spektaklu. Na widowni zapada cisza, ale tylko na chwilę. Bo sztuka nie pozwala siedzieć obojętnie. Co chwila ktoś się śmieje. Godzinny spektakl mija trochę za szybko. Owacja na stojąco świadczy, że widzowie nie żałują czasu poświęconego amatorskiemu teatrowi. – Bawiłem się świetnie. Chociaż na początku, gdy aktorzy usiedli za stołem, myślałem, że będzie nudno, mało dynamicznie – mówi Damian Jaśkiewicz, widz młodego pokolenia. Chłopak przyznaje, że teatr nie jest mu obcy, bo sam się w jednym udzielał, będąc jeszcze w gimnazjum, ale wśród jego kolegów to już zapomniana sztuka. – To jest smutne, bo niejeden spektakl jest dużo lepszy niż kiepska komedia w kinie – dodaje. Z sali słychać kolejne zachwycone głosy, bo taka amatorska teatralna uczta nie zdarza się w Białogardzie często. – Sztuka była bardzo zabawna. Widać, że sami aktorzy świetnie się bawili i przeżywali swoje role. Trzeba docenić ludzi, którzy sami z siebie chcą coś robić – pokazują swoje talenty. Gratuluję im pasji i spontaniczności – mówi Joanna Dylawerska.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.