Wiało idealnie – przyznają zgodnie uczestnicy Bursztynowych Regat, które zainaugurowały sezon żeglarski w Ustce. W międzynarodowych zawodach znakomicie spisali się młodzi mieszkańcy naszej diecezji.
W usteckim porcie po raz kolejny zaroiło się od białych żagli
Jacek Cegła /GN
Bursztynowe regaty zorganizowano w ramach unijnego projektu Baltic Amber Coast. Dzieci ścigały się w klasie Optimist – na najmniejszych, a zarazem najbardziej popularnych łódkach regatowych na świecie.
– Niewielki żagiel o powierzchni 3,5 mkw. sprawia, że jest przeznaczona dla dzieci oraz młodzieży do 15. roku życia – tłumaczy Leszek Kasperowicz, komandor Jachtklubu Opty Ustka. W zawodach rywalizowali między sobą młodzi żeglarze z Kołobrzegu, Koszalina, Szczecinka, Łeby, Ustki, a także z rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego. Łącznie wystartowało 52 dzieci.
Dzięki doskonałym warunkom pogodowym rozegrano cztery biegi. „Optymistyczni” spędzili na Bałtyku niemal pięć godzin. – Pogoda jak na zamówienie, wiatr idealny. Lepiej trafić nie mogliśmy – cieszyli się organizatorzy. W grupie starszych chłopców bezkonkurencyjny okazał 14-letni Mateusz Kasperowicz, wychowanek usteckiego klubu. Ten utalentowany żeglarz trenuje od pięciu lat. W ubiegłym roku zajął pierwsze miejsce na olimpiadzie młodzieży, która odbyła się pod Nowym Sączem. – W żeglowaniu najważniejsze jest umiejętne balansowanie ciałem – tłumaczy Mateusz. – W zależności od wiatru trzeba wiedzieć, w którym miejscu na jachcie usiąść. No i oczywiście nie można się za mocno wychylać.
W kategorii żeńskiej srebro zdobyła Alicja Pyda z Koszalina. Nagrodą fair play uhonorowano natomiast Helenę Wojdakowską z Kołobrzegu. – Nie bacząc na nic, zawróciła, by pomóc swojej koleżance, która miała kłopoty z żaglem – tłumaczył Dominik Schutta, sędzia główny zawodów, a jednocześnie wychowanek usteckiego klubu Opty.
Zawodnicy, którzy stanęli na podium, zamiast pucharów otrzymali stylizowane na jachty drewniane statuetki. Regaty uświetnił koncert szantowy w wykonaniu Piotra Wypychowskiego. Dla publiczności przygotowano 300 porcji darmowej grochówki.
– W końcu poczuliśmy, że jesteśmy nad morzem – cieszyła się Krystyna Jedlańska z Wrocławia, która wraz z mężem kibicowała młodym żeglarzom. – Sama bym chętnie usiadła za sterem, ale mam chorobę morską. Niemniej miło mi było popatrzeć na tę sportową rywalizację. Może wśród tych nastolatków jest następca Mateusza Kusznierewicza?
– My, dorośli, powinnyśmy pamiętać o tym, aby stawać do morza twarzą, a nie plecami. Takich żeglarskich imprez powinno być na Pomorzu znacznie więcej – mówi Leszek Kasperowicz.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.