Cykliści w strugach łask

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 29/2013

publikacja 18.07.2013 00:00

Niejednemu z 230 rowerowych pielgrzymów na Wałach Jasnogórskich ścisnęło się ze wzruszenia gardło. Za sobą mieli tydzień spędzony na rowerowych siodełkach i moc pielgrzymkowych wrażeń.

Po raz pierwszy pielgrzymi na rowerach wjeżdżali na Jasną Górę w strugach deszczu Po raz pierwszy pielgrzymi na rowerach wjeżdżali na Jasną Górę w strugach deszczu
Karolina Pawłowska /GN

Niewygody pielgrzymkowego życia, 450 przekręconych kilometrów, płatająca figle pogoda i rowerowe sakwy wypchane modlitewnymi intencjami.

Także za przyjaciół, którzy otwierali przed nimi drzwi swoich parafii i szkół, a przede wszystkim serca. – Dzięki tej ogromnej życzliwości człowiek zauważa, że tak naprawdę w życiu codziennym liczy się to, jakim się jest dla drugiego człowieka. Tak naprawdę właśnie wtedy, gdy pomagamy i po prostu staramy się być lepszymi ludźmi, doświadczamy najwięcej szczęścia i uśmiechu w życiu – mówi Andrzej Kaczmarowski z Piły. Dla niego to druga pielgrzymka rowerowa.

– Po pierwszej pielgrzymce autentycznie czułem, że udało mi się zbliżyć do Boga. Na rowerze jest czas na przemyślenie i wyprostowanie kilku spraw w życiu – wyznaje. Jak zgodnie przyznają pielgrzymi na jasnogórskich wałach, które tym razem powitały pielgrzymów deszczem, tracą znaczenie zmęczenie i trudności związane z drogą.

Dzień wcześniej z rowerowymi pątnikami na trasie ich pielgrzymki spotkał się bp Krzysztof Zadarko. W niewielkiej, ale gościnnej parafii w Siemkowicach, biskup przewodniczył Mszy św. w intencji zmierzających na Jasną Górę. – Jutro staniecie przed obliczem Maryi i będziecie mogli poczuć, co znaczy być Jej dzieckiem. Człowiek tam odkrywa swoje powołanie do dziecięctwa Bożego, do bycia synem, królem, kapłanem i prorokiem. Życzę wam, byście odjeżdżając sprzed cudownego wizerunku, modląc się w swoich i powierzonych wam intencjach, byli pełni ducha. Jak owce między wilkami – kto wytrwa, będzie zbawiony. Wytrwajcie więc nie tylko do jutra, ale do samego końca – zachęcał hierarcha. Razem z rowerzystami u Czarnej Madonny zameldowali się także paralotniarze, którzy przeżywali swoją pierwszą podniebną pielgrzymkę ze Skrzatusza na Jasną Górę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.