Trzy dni w Jastrowiu upłynęły pod znakiem nie tak odległej historii. Na kilka godzin można było trafić prosto do okopów.
Podczas pikniku była szansa zajrzeć także do polskiego sztabu polowego lub niemieckiego lazaretu Karolina Pawłowska /GN
Wszystko za sprawą rekonstruktorów, którzy zaprosili mieszkańców regionu na Piknik Militarny.
Niewdzięczna rola
Na zorganizowaną po raz drugi imprezę przyjechało blisko 30 grup i stowarzyszeń rekonstruktorskich z całej Polski. – To świetna zabawa. Wciąga i uczy – mówi Marcin Domaradzki, ocierając pot i zapinając rozchełstany mundur żołnierza Wehrmachtu. Przed chwilą na jego pograniczny posterunek napadli polscy partyzanci. Koledzy z oddziału wzięli na nich krwawy odwet. – My tylko wykonujemy rozkazy – śmieje się. Ale zaraz poważnie dodaje, że wcielanie się w rolę niemieckich żołnierzy bywa trudne. – Była taka sytuacja podczas rekonstrukcji w Warszawie. Mieliśmy atakować powstańcze stanowiska. Często ludzie, widząc nas w niemieckich mundurach, odbierają nas bardzo negatywnie. Na szczęście po inscenizacji sami powstańcy nam gratulowali występu. Przecież my jesteśmy tu tylko aktorami, a ktoś i tę niewdzięczną rolę musi zagrać – opowiada rekonstruktor z pilskiego stowarzyszenia Theatrum Historica.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.