publikacja 02.09.2013 15:10
We wtorek 3 września w Koszalinie, Słupsku i Pile, w wyznaczonych kościołach odbyły się Msze św. oraz modlitwy wstawiennicze o uzdrowienie fizyczne i duchowe.
Podczas modlitwy wstawienniczej. Karolina Pawłowska /GN
Uzdrowienia z chorób jako konsekwencja Bożej interwencji nie są w Kościele czymś nowym. Sam Jezus uzdrawiał podczas swego ziemskiego życia i nadal to czyni właśnie w Kościele. Jak wiadomo jednym z warunków beatyfikacji, jest stwierdzenie cudu przypisywanego wstawiennictwu kandydata na ołtarze.
Uzdrowienia nie są domeną jedynie wielkich sanktuariów takich jak Lourdes, Fatima czy Częstochowa. Mogą zdarzyć się wszędzie.
- Uzdrowienia fizyczne widziałem podczas ewangelizacji nadmorskich, wioskowych i podczas modlitw o uzdrowienie np. na rekolekcjach wielkopostnych - opowiada ks. dr Radosław Siwiński z Domu Miłosierdzia, który będzie prowadził modlitwę w Koszalinie.
- Pamiętam zdarzenie z ewangelizacji nadmorskiej w Jarosławcu. Wieczorem była modlitwa wstawiennicza. Ludzie podchodzili w dwóch rzędach. Przyszła dziewczynka dziewięcioletnia i zapytałem, o co chcesz, żebyśmy się modlili. Powiedziała: ja nie słyszę na jedno ucho. Więc położyłem ręce na uszach i mówię: Panie Jezu, proszę Cię, daj jej słuch. To trwało ze trzy minuty. Pytam się potem, czy coś poczuła i ona powiedziała: "ja słyszę". Jak to powiedziała, to najpierw nie uwierzyłem. Powiedziałem: "idź do ławki i podziękuj". Następnego dnia byliśmy w innej miejscowości, chyba w Darłówku. Spotkałem na deptaku tę dziewczynkę z rodziną, podbiegłem i spytałem, czy ona naprawdę słyszy. Potwierdzili. To był wielki znak - wspomina ks. Radosław.
- Był też człowiek, paralityk, który nie mógł chodzić i też został uzdrowiony. Podszedł do monstrancji i jej dotknął. Była dziewczyna, która miała problem ze złamaną nogą, która nie chciała się zrastać. W czasie nabożeństwa zaczęła chodzić. W innej grupie kobieta zostawiła kule w kościele - dodaje.
- Jednak największą biedą są dzisiaj problemy duchowe, lęki, depresje. Ludzie nie radzą sobie z różnymi sytuacjami, mają problemy z przebaczeniem. Od nich często zależy uzdrowienie fizyczne. Często problemy fizyczne mają swe źródło w problemach duchowych. Więc Bóg uzdrawia też z lęków, daje chęć życia. Pomaga przebaczyć. Pamiętam 80-letnią kobietę, która mówiła, że nie jest w stanie przebaczyć matce. Została oddana do domu dziecka. W czasie modlitwy nastąpiła jej przemiana - opowiada ks. Siwiński.
To wszystko rzeczywiście zdumiewa i daje do myślenia. Jednak modlitwy wstawiennicze o uzdrowienie mogą być traktowane w sposób niewłaściwy. Zbyt pochopnie mówi się o cudach, wymusza się na Bogu konkretne działanie, myli się płaszczyzny. Co zatem warto wiedzieć, zanim się pójdzie na modlitwę wstawienniczą? Czego się można spodziewać, a czego się należy wystrzegać?
Po pierwsze nie każde poczucie wyzdrowienia lub rzeczywiste wyzdrowienie może być nazwane cudem.
- Kościół od dawna trzyma się bardzo jasnych kryteriów cudownego uzdrowienia, które sformułował jeszcze Prosper Lambertini, późniejszy papież Benedykt XIV - przypomina ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor WSD.
Według tych kryteriów, warunki cudu są następujące:
To wszystko po to, aby uniknąć pochopnego przypisywania nadzwyczajnej interwencji Boga procesom naturalnym, albo subiektywnym wrażeniom. Taka powściągliwość może człowieka uchronić przed gorzkimi rozczarowaniami. Dlatego nawet, jeśli polepszenie stanu zdrowia następuje w związku z modlitwą do Boga, ale choroba jest błahą dolegliwością, która mogłaby być normalnie wyleczona, nie mówimy wtedy o cudzie, tylko o znaku działania Opatrzności Bożej.
- Jeden z moich kolegów księży opowiadał mi taką sytuację. Miał głosić gdzieś rekolekcje i stracił kompletnie głos. Po kilku seriach rekolekcji po prostu nie był w stanie mówić. Zaczął się modlić i w czasie tej modlitwy odczuł ciepło w gardle. Po chwili zaczął normalnie mówić. To był właśnie znak działania Opatrzności Bożej, a nie w sensie ścisłym cud - wyjaśnia ks. Wójtowicz.
O co tak naprawdę chodzi w modlitwie wstawienniczej o uzdrowienie? Na bardzo ważną rzecz zwraca uwagę ks. prof. Janusz Bujak, wykładowca teologii dogmatycznej:
- Modlitwa wstawiennicza jest modlitwą prośby. Przychodzimy, aby o coś prosić. Pan Jezus sam nas do tego zachęcał, kiedy mówił: "Proście, a będzie wam dane. Szukajcie, a znajdziecie" (Mt 7, 7). Zostawił nam też szczególną modlitwę prośby, którą jest Ojcze nasz. Ta modlitwa składa się właściwie z samych próśb. Jest ona dla nas takim wzorem, jak mamy prosić. Widzimy, że pierwsze prośby dotyczą samego Boga. Prosimy o to, żeby wzrastała Jego chwała, żeby wypełniła się Jego wola, żeby nadeszło panowanie Jego Królestwa. Potem dopiero rozpoczynają się prośby o coś dla nas. Jest więc wyraźna hierarchia tego, o co mamy prosić. W modlitwie wstawienniczej, także tej o uzdrowienie, najpierw chodzi o chwałę Bożą, o Jego wolę, o Jego Królestwo, a nie o załatwienie swojej sprawy - tłumaczy ks. profesor.
- Czasami składając sobie życzenia mówimy: "bo zdrowie jest najważniejsze". Owszem jest ważne, ale czy najważniejsze? Mamy przykłady wielu świętych, którzy byli blisko Boga i pozostawali chorzy. Pan Bóg ich nie uwalniał od choroby. Np. Matka Boża z Fatimy prosi dzieci o ofiarowanie swoich cierpień za grzeszników. Więc najważniejsza rzecz, o którą trzeba prosić jest wiara i miłość do Boga. W ogóle sama nazwa: modlitwa o uzdrowienie kryje w sobie pewną obietnicę i ktoś może potraktować to jako zapewnienie, że spełnią się wszystkie jego prośby. A przecież tak nie musi być. Pan Bóg czasami wysłuchuje nas inaczej. Modlitwa wstawiennicza to nie jest magią - przestrzega ks. prof. Bujak.
Tego typu spotkania są zatem okazją przede wszystkim do głębokiego doświadczenia Bożej miłości. Każdy, kto podejdzie do tego z wiarą, z pewnością zostanie obdarowany. Jeśli będzie taka potrzeba, Pan Bóg może kogoś obdarzyć także łaską zdrowia.
- W tego typu modlitwach trzeba też wystrzegać się ciekawskości, oczekiwania cudowności i wypatrywania czegoś, co jest nadprzyrodzone. Jeśli przychodzimy z motywów szukania sensacji, to warto przypomnieć sobie słowa Jezusa: "Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany" (Mt 12, 39) - przypomina ks. Wójtowicz.
- Najważniejsza jest wiara, choćby jej strzępki. Chodzi o wiarę, która może nie jest doskonała, ale wyraża się w pragnieniu Boga i Jego Miłosierdzia. Czasami ludzie, którzy doznają cudu uzdrowienia, albo doświadczają znaku działania Opatrzności Bożej są uwikłani w różne historie życia i własnej wiary i niewiary. Dlatego najważniejszym kryterium jest pragnienie Pana Boga. Nawet jeśli człowiek jest jakoś oddalony, szuka może niejako po omacku, ale wzywa Boga i pragnie Jego Miłosierdzia, to wtedy dzieją się znaki, a nawet cuda - mówi ks. Wójtowicz.
Ważna jest jeszcze jedna rzecz, na którą zwracają uwagę posługujący modlitwą o uzdrowienie:
- Trzeba pamiętać, że modlitwa o uzdrowienie nie zastępuje terapii medycznych tam, gdzie one są wskazane. Są też takie stany, które powinno się leczyć paralelnie, tzn. duchowo i medycznie. W porządku stworzenia jest łaska i natura, dlatego czasami zwykły lekarz też może być narzędziem w ręku Pana Boga, bo wszystko co dobre, pochodzi od Boga. Niekiedy następują tu przegięcia. Są przypadki, że ktoś zamiast do lekarza, idzie na modlitwę o uzdrowienie. Nie zauważa, że Pan Bóg daje mu narzędzie w postaci lekarza i jego wiedzy - mówi ks. Wójtowicz.
W Koszalinie wtorkową modlitwę o uzdrowienie prowadził ks. dr Radosław Siwiński z Domu Miłosierdzia, pełniący też posługę egzorcysty. W Słupsku nad przebiegiem modlitwy czuwał ks. Antoni Zieliński, diecezjalny egzorcysta. Do Piły pojechał ks. Rafał Jarosiewicz, dyrektor diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji.