Jak dzieci

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 06.09.2013 22:20

Koszaliński "Wieczór chwały" trwał ponad dwie godziny. Trudno było zakończyć radosne śpiewy przeplatane modlitwą spontaniczną.

Modlitwa uwielbienia w kościele pw. św. Wojciecha w Koszalinie Modlitwa uwielbienia w kościele pw. św. Wojciecha w Koszalinie
ks. Wojciech Parfianowicz /GN

Niektórzy zajęli ławki, inni musieli stać w przejściach, jeszcze inni w różnych zakamarkach świątyni siedzieli oparci o ścianę. Do kościoła św. Wojciecha przyszło prawie 700 osób.

- Pozwólmy, aby to Jezus zajął się dzisiaj nami. My często o Nim rozmawiamy, myślimy, robimy coś dla Niego. A dziś pozwólmy, aby to On pochylił się nad nami - mówił ks. Łukasz Gąsiorowski we wprowadzeniu do modlitwy uwielbienia.

Nawiązując do charakterystycznego gestu uniesionych rąk kapłan powiedział: - Dlaczego my podnosimy ręce do góry? A co robi małe dziecko, kiedy chce, żeby tata albo mama wzięli je na ręce? Podnosi swoje ręce w ich stronę. Zróbmy dzisiaj to samo. Pan Bóg chce się dzisiaj o nas zatroszczyć.

W czasie całego spotkania na ołtarzu wystawiony był Najświętszy Sakrament. Po około godzinnej modlitwie przeplatanej śpiewami, kapłan przechodził z monstrancją między ławkami. Zatrzymywał się przy każdej i błogosławił uczestników spotkania.

- Zawsze z radością przychodzę na tego typu spotkania, bo modlitwa uwielbienia jest piękną modlitwą. Ja czuję się tutaj, jak w swoim żywiole. Nie krępuję się, żeby podnieść do góry ręce. Przede wszystkim cieszę się, jak widzę, że tylu ludzi tak pięknie się modli - mówi s. Zofia Trzonkowska, pallotynka.

- Miałam dzisiaj raczej średni dzień. Byłam strasznie zmęczona, kiedy tu przyszłam. Przez te dwie godziny nabrałam takiej pogody ducha, radości, że czuję się zupełnie inaczej. Wychodzę jako inny człowiek. Co się stało? No cóż, Pan Jezus mnie dotknął. On naprawdę działa - dzieli się Ania Słota.

Okazuje się, że na "Wieczorze chwały" modlą się osoby o różnej wrażliwości. Radość na modlitwie, nie wszyscy muszą odbierać tak samo.

- Taki "Wieczór chwały" to dla mnie okazja do bliższego spotkania z Jezusem. Ale muszę przyznać, że klaskanie czy tańce to nie dla mnie. To nie mój klimat. Ale mogę być na "Wieczorze chwały", bo chodzi tu o to, że każdy może się modlić tak, jak czuje. Jedni klaszczą, a ja wtedy po prostu z Nim rozmawiam. Każdy Go spotyka na swój sposób. Przecież nie będę udawać kogoś innego, niż jestem - przyznaje Wioletta Pawliczek.

Za stronę muzyczną piątkowego wieczoru odpowiedzialny był zespół złożony z członków Odnowy w Duchu Świętym i Wspólnoty "Emmanuel".