Ludzie, którzy łączą

publikacja 21.10.2013 02:22

Ewa Horanin, nauczycielka ze Sławoborza i Jan Kawałek, społecznik z Dźwirzyna to laureaci tegorocznej edycji nagrody im. kard. nom. Ignacego Jeża.

Ludzie, którzy łączą Nagrody wręczono podczas uroczystej gali w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie Karolina Pawłowska /GN

Po raz piąty społecznicy z terenu diecezji zostali uhonorowani wyróżnieniem, któremu patronuje pierwszy ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

To właśnie po to, by upamiętnić postać wybitnego kardynała nominata, a także wskazać tych, którzy kontynuują jego dzieło, przyznawane są nagrody „Radość płynie z nadziei”.

– Kiedy na spotkaniach Episkopatu Polski w jednym miejscu stało z dziesięciu biskupów, to w ciemno można było zakładać, że w środku między nimi jest bp Ignacy Jeż. Zawsze zbierał ludzi wokół, zawsze z tym samym uśmiechem, pogodny, zjednywał innych. I to też jest wymiar tej nagrody. Szukamy ludzi, którzy łączą. Te dwie tegoroczne nagrody to też są ludzie, którzy przekraczają struktury, wychodzą poza – mówił do nominowanych do nagrody bp Edward Dajczak.

Wyróżnienie, ustanowione przez bp. koszalińsko-kołobrzeskiego Edwarda Dajczaka, Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” oraz diecezjalną Caritas, przyznawana jest osobom fizycznym i instytucjom z terenu diecezji w uznaniu za działalność społeczno-kulturalną lub charytatywną.

Nominowani zostali: Ewa Horanin, nauczycielka, której pasja sprawiła, że w malutkim Sławoborzu rozpoczęła się prawdziwa moda na pomaganie, Jan Kawałek, samorządowiec i działacz Caritas w Dźwirzynie, Barbara i Włodzimierz Osińscy, którzy w podbiałogardzkiej wsi stworzyli rodzinę zastępczą dla młodocianych matek i ich dzieci, dziennikarz Jerzy Walczak oraz Caritas parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Słupsku.

Podczas wielkiej gali w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym ogłoszony został werdykt kapituły nagrody.

W tym roku postanowiono szczególnie wyróżnić dwie osoby. Statuetkę otrzymali Ewa Horanin, nauczycielka i instruktor muzyczny ze Sławoborza za pracę z dziećmi i młodzieżą w Szkolnym Kole Caritas, za trud zaangażowania, otwartość oraz gorliwość w niesieniu pomocy oraz samorządowiec i działacz Caritas Jan Kawałek z Dźwirzyna.

– Mieszkaliśmy razem z panią Ewą w malutkiej miejscowości Rokosowo. Któregoś majowego dnia szliśmy z młodzieżą po nabożeństwie majowym. Zobaczyłem piękny promień słońca i zapytałem: co to jest. Pani Ewa odpowiedziała: to Bóg na nas patrzy. Ten obrazek został w moim sercu do dzisiaj. A pani Ewa daje nam swoje serce wszystkim po kawałku. Jej serce jest tak olbrzymie, a wiara taka wielka, że nie znam drugiej takiej osoby. Dzisiaj nie tyle daliśmy jej nagrodę, ale pokazaliśmy wszystkim: zobaczcie, jest taka pani Ewa, która robi cudowne rzeczy. Uczcie się od niej – mówił przedstawiając laureatkę Marcin Książek, wójt gminy Sławoborze.

– Dziękuję Panu Bogu za dobrych ludzi, których stawia na mojej drodze: w szkole, w parafii, które pomagają mi robić to, co robię. Bo przecież to nie ja sama. Dziękuję wszystkim, którzy odpowiadają na nasze apele. Jest tyle wspaniałych dobrych serc – mówiła wzruszona do łez Ewa Horanin.

Nagrodę dedykowała swojej mamie i teściowej, które także były na sali teatru. - Było nas w domu trzynaścioro. Ta nagroda właściwie należy się mojej mamie, bo ona mnie wszystkiego nauczyła: pracy i serca dla innych – dziękowała laureatka.

Przypominała również swoje pierwsze spotkanie z kard. Ignacym Jeżem. – Miałam może z 10 lat, biskup wizytował nasza parafię i ksiądz proboszcz powiedział: a teraz Ewa zaśpiewa biskupowi piosenkę. Nogi trzęsły mi się chyba bardziej niż w tej chwili, ale zaśpiewałam. Teraz ilekroć myślę o kardynale za każdym razem nucę „Liczę na Ciebie, Ojcze” – przyznawała z uśmiechem.

Działalność samorządowa, praca na rzecz problemów uzależnień alkoholowych, działalność społeczna, współudział w tworzeniu społecznego gimnazjum i pozyskanie środków na jego działalność, zaangażowanie w budowę kościoła, tworzenie i funkcjonowanie parafii, działalność w radzie parafialnej, współtworzenie parafialnej Caritas i inicjowanie wielu akcji pomocowych – to tylko część laudacji wygłoszonej na cześć drugiego z laureatów.

– Przy dobrych wskazówkach bp Ignacego udało nam się wiele zdziałać. Odwiedzam go za każdym razem, kiedy jestem w Kołobrzegu, wpadam do bazyliki, żeby pomodlić się przy jego grobie. Dziękuję wszystkim, z którymi mogłem pracować, bo ta nagroda, to właśnie efekt współpracy z ludźmi różnych środowisk – dziękował Jan Kawałek.

– Przypominam sobie, jak w pierwszych dniach mojego proboszczowania w Dźwirzynie, przyszedł do mnie Jan Kawałek i zaproponował przejażdżkę rowerową po parafii. Dawno nie jeździłem na rowerze, ale popatrzyłem, że jesteśmy prawie w tym samym wieku, więc dam radę. Dałem, ale nie ma się czym chwalić. Cały czas widziałem przed sobą plecy Jana Kawałka. Nie dlatego, że uciekał przede mną. Jechał pierwszy, przecierał szlaki. Ja wiozłem się na kole. Ale mój nadmuchany balonik sportowej ambicji przekuło dopiero to, że – kiedy ja cały czas manipulowałem przerzutkami, żeby w ogóle móc jechać – on cały czas jechał na najwyższym biegu. I taki właśnie on jest: cały czas widzimy go z przodu i na najwyższym biegu. Kiedy po tej przejażdżce ledwo wdrapałem się po schodach do mieszkania, pomyślałem: trzeba zacząć trenować pracę w zespole, jeśli ma się takich liderów – mówi o swoim parafianinie ks. Marek Żejmo, proboszcz dźwirzyńskiej wspólnoty.

Gratulacje wszystkim nominowanym do nagrody składał również prezydent Koszalina Piotr Jedliński oraz przewodniczący Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana Tomasz Nakielski.

Jak zauważa Ryszard Pilich, przewodniczący koszalińskiego oddziału Civitas Christiana już sama nominacja do nagrody jest prestiżowym wyróżnieniem. Podobnie odbierają to sami nominowani.

– Dostąpiliśmy bardzo wielkiego zaszczytu, chociaż sami nie wiemy właściwie dlaczego. Przecież my nie robimy nic wielkiego: pranie, gotowanie, sprzątanie, ot, takie proste codzienne czynności – przyznaje Barbara Osińska. Razem z mężem otworzyli swój dom i  serce dla niepełnoletnich matek i ich dzieci.

– Bp Jeż bywał często w Lipiu, a my wtedy pomagaliśmy w kuchni, żeby go godnie podjąć. Zapamiętałam go jako niezwykle radosnego człowieka. Ta nagroda to dla nas zobowiązanie, żeby być godnymi następcami kardynała – robić to, co należy z uśmiechem – dodaje.

Po raz pierwszy specjalną nagrodę przyznała również diecezjalna Caritas. Otrzymał ją oddział parafialnej Caritas ze słupskie parafii pw. Najświętszego serca Jezusowego. Oddział ten świętuje w tym roku piętnastolecie istnienia i aktywnego działania.

– To są ludzie wielkiego serca, którzy potrafią otwierać inne serca, dlatego ta pomoc rzeczywiście jest imponująca. Za bezinteresowna służbę, świadectwo życia chrześcijańskiego, składam wyrazy wdzięczności i życzę, żeby słowa św. brata Alberta "być dobrym jak chleb", przyświecały waszej posłudze charytatywnej – gratulował nagrodzonym ks. Adam Wakulicz, dyrektor diecezjalnej Caritas.

Bp Edward Dajczak dziękował wszystkim nominowanym: - Współczesnemu człowiekowi trzeba łamać granice jego ego, kiedy wszystko dookoła mówi mu: należy ci się, zadbaj o siebie, myśl o sobie. Trzeba nam pokazywać ludzi, którzy idą odwrotną drogą i na ich twarzach i rękach pięknie jest wypisana Ewangelia, radość i szczęście. Chylę czoło przed państwem i jestem szczęśliwym biskupem, bo w diecezji są tacy ludzie. Trzeba nam pokazywać świadków. Oni są w cenie. I za to, że nimi jesteście dziękuję wam z serca.

Podczas gali biskup wręczył także zdolnym uczniom i studentom z terenu diecezji stypendia, które są przyznawane i finansowane przez Fundację im. kard. Ignacego Jeża.

– Celem fundacji jest duchowa i materialna troska o ludzi młodych pochodzących z ubogich terenów naszej diecezji i z potrzebujących pomocy rodzin. Staramy się to robić przez stwarzanie warunków edukacji uzdolnionej młodzieży. Przyznajemy stypendia i udzielamy innych form pomocy, a także organizujemy rekolekcje, warsztaty i kolonie – wyjaśnia ks. Andrzej Zaniewski, prezes fundacji. W tym roku grono stypendystów powiększyło się o 7 osób.

Galę uświetnił występ Marcina Tymy, studenta, a zarazem solisty Teatru Buffo w Warszawie. Marcin, który urodził się i wychował w Sławoborzu, był jednym ze "śpiewających dzieci" pani Ewy Horanin. Młody artysta zadedykował swojej nauczycielce jedną z piosenek.