Św. Faustyna na scenie

Karolina Pawłowska

publikacja 21.10.2013 14:46

W ramach trwających Dni Kultury Chrześcijańskiej mieszkańcy Koszalina mieli okazję obejrzeć spektakl przygotowany przez aktorów z Teatru „Lolek”, który od trzech lat działa w I Liceum Ogólnokształcącym im. Dubois.

Św. Faustyna na scenie Ada Rosa świetnie sprostała roli s. Faustyny Karolina Pawłowska /GN

Razem z s. Ewą Barłowską, katechetką i opiekunem teatru wzięli na warsztat aktorski „Dzienniczek” s. Faustyny Kowalskiej.

– Temat Miłosierdzia Bożego jest wciąż aktualny. A dla mnie to swoisty testament bł. Jana Pawła II. Kiedy konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w Krakowie, swoją homilię na Błoniach zakończył słowami: „bądźcie świadkami Miłosierdzia”. Zostawił nam wszystkim to wezwanie. Wiem, że w przygotowaniach do Spotkania Młodzieży, które odbędzie się w Krakowie, ten temat także się pojawia. Miłosierdzie to ostatnia deska ratunku dla świata. Każdy z nas go potrzebuje i każdy z nas jest powołany, żeby je realizować – wyjaśnia s. Ewa, która - choć przebywa obecnie na urlopie - przyjechała do Koszalina specjalnie, żeby przygotować przedstawienie.

Przyznaje, że przygotowanie i wyreżyserowanie spektaklu nie było prostą rzeczą.

– Chcieliśmy pokazać to, co nie jest widzialne dla ludzkiego oka, to, co dzieje się w jego wnętrzu. S. Faustyna odeszła w wieku 33 lat, odczytywana jako heretyczka, niezrozumiana nawet przez współsiostry. Jezus wybrał właśnie ją – siostrę drugiego chóru, niewykształconą, oddelegowaną do sprzątania i na posyłki. Wybrał to, co głupie w oczach świata. Powiedział jej: dla mnie jesteś wielka. Tak jak wielki jest dla Boga każdy człowiek – mówi pallotynka.

Sprawa była tym trudniejsza, że nie udało się zrealizować pierwotnych zamierzeń. W spektaklu miała wystąpić Kinga Błażejewicz, absolwentka I LO, a obecnie studentka szkoły teatralnej. Niestety obowiązki w ostatniej chwili zmusiły ja do odwołania przyjazdu do Koszalina.

Zastąpiła ją dwójka młodych aktorów z Teatru „Lolek”: Ada Rosa, która wcieliła się w postać s. Faustyny i Piotr Zarzycki, jako Pan Jezus objawiający się Apostołce Miłosierdzia.

Na przygotowania mieli niecałe dwa dni.

– Miałam bardzo mało czasu, ale te intensywne kilkanaście godzin poświęcone rozważaniom tekstów z „Dzienniczka” sprawiły, że czułam, jak wewnętrznie dorastam, dojrzewam. Tym bardziej, ze czułam pomoc s. Faustyny – przyznaje Ada, która rewelacyjnie sprostała roli Sekretarki Bożego Miłosierdzia.

Młoda aktorka gra w teatrze „Lolek” odkąd rozpoczęła naukę w I LO. Dla jej kolegi z klasy, Piotra Zarzyckiego, występ w „Faustynie” był scenicznym debiutem.

– W dodatku chyba nie ma trudniejszej roli, niż zagrać Pana Jezusa – wyjaśnia z uśmiechem chłopak. Jak dodaje, nie wahał się jednak podjąć wyzwania i zwalczyć tremę.

– W "Dzienniczku" s. Faustyna notuje konkretne obietnice. Warto je przypominać. Także sobie samemu. To jak spotkanie z Miłosierdziem. Faustyna może być drogowskazem, że nie ważne, jak wyglądasz w oczach świata, zostałeś powołany do rzeczy ważnych. Każdy ma do spełnienia jakąś misję od Pana Boga. Nawet, jeśli wydaje się nam, że nas przerasta, że nie damy rady. Tu nie chodzi o nas, tylko o siłę, którą dostajemy od Boga – mówi Piotr.

Na gościnnej scenie koszalińskiego Teatru „Dialog”, aktorom towarzyszył obraz Jezusa Miłosiernego. Nie był to przypadkowy wizerunek. – Ten obraz namalował chłopak z poprawczaka. Dziękował za to, ze ma jeszcze szanse, że nie jest za późno, żeby zmienić swoje życie. To przesłanie dla nas wszystkich – mówiła zapraszając do obejrzenia spektaklu s. Ewa.