Poza granicę przeciętności

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 01.11.2013 10:05

Ponad 300 osób przemaszerowało ulicami Koszalina podczas "Nocy świętych".

Poza granicę przeciętności "Noc świętych" na ulicach Koszalina ks. Wojciech Parfianowicz /GN

Świętowanie rozpoczęło się przed katedrą, gdzie uczestnicy spotkania wzięli udział w lucernarium, czyli obrzędzie światła.

Wchodząc do kościoła, każdy odpalał swoją świecę od Paschału umieszczonego przy chrzcielnicy. Było to przypomnienie znaczenia sakramentu chrztu, który jest wejściem na drogę światła i z którego wynika też obowiązek niesienia tego światła innym.

Przed ołtarzem ustawiono osiem relikwiarzy. Były w nich relikwie św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, bł. Jana Pawła II, św. Faustyny, św. Antoniego, św. Franciszka (2 relikwiarze), św. Maksymiliana Kolbego i relikwie Krzyża Świętego.

Konferencję otwierającą nabożeństwo wygłosił ks. dr Radosław Siwiński z koszalińskiego Domu Miłosierdzia. Zwrócił on uwagę na specyficzną rolę świętych, którzy są swego rodzaju "dowodem" na istnienie Boga. Podając przykłady męczenników z pierwszych wieków chrześcijaństwa oraz współczesnych, ks. Siwiński zaznaczył, że ich życie jest bardzo mocnym argumentem dla wszystkich niewierzących czy wątpiących. Zwrócił też uwagę na źródło, z którego wypływa moc ich świadectwa.

- To nie były postacie lukrowane, wygładzone, zawsze perfekcyjnie uczesane. To byli ludzie z krwi i kości, którzy choć różni, mieli coś wspólnego - kochali Boga. Oni byli wręcz zakochani w Bogu. Doświadczali Go i chcieli Mu wszystko oddać. Odkryli to Światło, którym jest jedynie On, Chrystus Pan. Szukajcie i wy tego Światła - zachęcał ks. Siwiński.

Niektórzy uczestnicy wieczornej wigilii nie kryli swojego przywiązania do konkretnych świętych.

- Moim ulubionym świętym jest św. Paweł. Patrząc na jego życie, jeszcze jako Szawła, zawsze sobie przypominam, że każdy może zostać świętym, niezależnie od tego, jakie błędy by popełnił, jak bardzo by się potykał - dzieli się Paweł Kisiel z koszalińskiego I LO.

- Ja bardzo cenię św. Tomasza. Chodzi o to, że on, nie niewiarą, ale dociekliwością, skłonił Pana, żeby pokazał mu rany. Dzięki temu wszyscy zobaczyli więcej. W wierze ważna jest też dociekliwość, poszukiwanie - zauważa Tomasz Stawski, licealista z Koszalina.

Po konferencji uczestnicy "Nocy świętych" przeszli ulicami Koszalina w procesji z relikwiami. Trzymając zapalone świece udali się w kierunku kościoła oo. franciszkanów. Po drodze zatrzymywali się na krótkie chwile rozważań, które prowadził ks. Paweł Wojtalewicz z parafii pw. św. Ignacego Loyoli.

Poza granicę przeciętności   Bp Edward Dajczak podczas homilii w kościele oo. franciszkanów ks. Wojciech Parfianowicz /GN W kościele oo. franciszkanów bp Edward Dajczak przewodniczył uroczystej Eucharystii.

- Patrzymy dzisiaj na tych, którzy uwierzyli Jezusowi i poszli po drodze, którą On im zaproponował. Poszli po tej drodze, bo Jezus pokazał im, że to właśnie ona jest najwłaściwsza. Benedykt  XVI rozpoczynając Rok Wiary tłumaczył, że istotą świętości jest właśnie zaufanie Jezusowi. Chodzi o to, żeby pośród zgiełku propozycji uwierzyć, że to On ma rację - mówił w homilii bp Dajczak.

Ordynariusz diecezji zwrócił też uwagę na to, że świętość nie jest propozycją tylko dla wybranych. - Dzisiaj świętujemy tych, którzy zostali wszczepieni w Jezusa otrzymując imię, po którym Bóg ich rozpoznaje. Również i my tak, jak ci święci, też jesteśmy ochrzczeni i też możemy tak żyć. Dzisiejsze święto mówi nie tylko o nich, ale i o nas. Człowiek ochrzczony nie może się zgodzić na przeciętność, na uśrednianie życia, na jego bladość i nędzę. Mamy żyć według programu Jezusa - przypomniał biskup.

- Ale żyjemy w świecie, który chciałby zamienić w pianę wszystko, co jest jakąkolwiek wartością. Odbywa się dziś swego rodzaju rozwadnianie, rozmydlanie, czy przygaszanie tego, co wielkie. Zabiera się człowiekowi nadzieję, że może być kimś, że może być święty. My patrzymy dziś na tych, którzy zdołali przekroczyć tę granicę miałkości i przeciętności mocą Boga, który w nich był - mówił bp Edward.

- Nie warto żyć przeciętnie. Szkoda życia. Szkoda życia w stylu zachowawczym, kiedy żyje się tylko trochę, kiedy tylko trochę zawierza się Jezusowi. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj Jezus mówi do nas, że błogosławieni są cisi, pokorni, tęskniący za sprawiedliwością, cierpiący dla Niego. To do nich należy Królestwo niebieskie. Dajcie sobie wypisać na twarzy trochę Ewangelii, żeby ludzie ją przeczytali - zachęcał biskup.

Oprawę muzyczną podczas Eucharystii zapewniła schola pod kierunkiem ks. Mirosława Banasiaka.