Fundamenty niepodległości

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 11.11.2013 19:32

Na obchodach święta narodowego w Pile obecny był bp Krzysztof Zadarko.

Fundamenty niepodległości W kościele pw. Świętej Rodziny w Pile Tomasz Borysewicz

Przewodniczył on uroczystej Mszy św. w kościele pw. Świętej Rodziny.

Oprócz wielu mieszkańców miasta na Eucharystii obecni byli także przedstawiciele władz powiatowych ze starostą pilskim Mirosławem Mantajem oraz władz samorządowych z prezydentem Piły Piotrem Głowskim.

- Dopiero od przeszło 23 lat naszej historii nie musimy stawać na barykadach, ale możemy stanąć solidarnie do budowania jednego domu, któremu na imię ojczyzna. Jej niepodległość trzeba budować na sprawdzonym fundamencie, w sposób przemyślany, zorganizowany, patrząc daleko w przyszłość, a nie tylko na chwilowe rozwiązania - zaznaczył biskup w homilii.

Mówiąc o fundamentach niepodległości, bp Zadarko zwrócił uwagę m.in. na konieczność uczenia młodego pokolenia prawdziwego patriotyzmu, którego nie można ograniczyć jedynie do codziennej uczciwości, która przejawia się np. w płaceniu podatków, ale na który składają się także głębokie ideały i symbole.

- Bałagan i skrajna dowolność w rozumieniu patriotyzmu to jakże często znak współczesnego pokolenia. Żyjemy dziś w epoce postmodernizmu i młode pokolenie nie odnajduje się w tej rzeczywistości, która dla nas była tak wielka, cenna i święta. Jest tu dziś między nami delegacja młodzieży, ale tylko delegacja. W takie święto jak dzisiaj trzeba nam zrobić sobie porządny rachunek sumienia. Dlaczego młode pokolenie rozumie patriotyzm w sposób tak banalny, odarty z tego, co dla nas ważne i święte? Dlaczego jest tak niewielu młodych, którzy postawiliby sobie za punkt honoru, żeby w takie święto jak dziś być tutaj odświętnie ubranym i wznieść w górę te najświętsze symbole i stanąć przy nich i powiedzieć: "To jest moje", "Nie jest mi to obojętne"? - pytał biskup.

Kolejnym fundamentem niepodległości, na który zwrócił uwagę bp Zadarko, jest sprawiedliwość społeczna. Hierarcha nawiązał do wywiadu, którego przed laty udzielił kard. Bergoglio.

- Mówił on wtedy do swoich rodaków w Argentynie w następujący sposób: "Kilka lat temu my, którzy budowaliśmy świat komunistyczny, nie chcieliśmy sobie wyobrazić, że kiedy jedni zmieniali się w obywateli pierwszego świata, inni schodzili do poziomu "podświata", bez pracy, bez przyszłości, bez nadziei". I ostrzegał: "Ten, kto został zapomniany, tak łatwo nie rezygnuje. Jeśli nie mógł wejść głównymi drzwiami, będzie próbował wejść przez okno. Rezultat: piękne społeczeństwo wykluczające i dotknięte amnezją będzie coraz bardziej represywne w obawie, że zostawiony na zewnątrz biedny Łazarz mógłby się dorwać do zastawionego stołu bogacza" - cytował biskup.

- Czy nie jest podobnie i u nas? Obserwujemy w ostatnich latach kolejne protesty ludzi wychodzących na ulice i domagających się w ten sposób respektowania ich praw i oczekiwań, ich słusznego prawa partycypowania w zwycięstwie po 1989 roku. Czyż nie są to ci, którzy jak Łazarz z zazdrością patrzą na stoły bogaczy i nie mogą wytrzymać tego, że oni nie znaleźli się przy tym wspólnym stole? Nie została im przydzielona właściwa część tego dobrobytu. Oprócz braku pracy, kiepskich wynagrodzeń, brakujących mieszkań dochodzi jeszcze do tego głód duchowy, który oznacza pragnienie sprawiedliwości dziejowej. Gdy tego nie ma, pojawia się nienawiść, a to już jest początek rewolucji, uprzedzeń, które zawsze kończą się tym, przed czym przestrzegał nas Jan Paweł II, kiedy mówił: "Nigdy jeden przeciw drugiemu, ale jeden drugiego brzemiona noście" - mówił bp Zadarko.

- Mówię o tym, żebyśmy dzisiaj szczerze modlili się do Boga o sprawiedliwość, o ład społeczny, w którym każdy otrzyma to, co mu się należy. O budowanie życia społecznego, w którym będzie się przebijało poczucie sprawiedliwości - dodał.

Jako ważny fundament niepodległości biskup pomocniczy diecezji wymienił też pokój:

- Polska opisywana jest w różny sposób. Właściwie każdego dnia jesteśmy w mediach świadkami oratorskich popisów, komentarzy: głupszych lub mądrzejszych, sprawiedliwych lub krzywdzących. Rzadko jednak można tam znaleźć słowa nawołujące do zgody i pokoju. Bo pokój jest tym najwłaściwszym wymiarem niepodległości. Po co komu niepodległość, kiedy ludzie są ze sobą skłóceni? Taka niepodległość szybko przestanie być wartością, bo ci, którzy będą wokół nas, po prostu nas zniszczą. Naród podzielony, państwo skorumpowane, podzielone i do tego w kryzysie moralnym, są łupem do podziału dla innych. Tak zawsze było i powinniśmy o tym pamiętać - przestrzegał hierarcha.

Bp Zadarko przypomniał też o fundamencie moralnym, który jest niezbędny do budowania prawdziwie niepodległego państwa.

- Z przykrością trzeba powiedzieć, że na naszych oczach lansuje się dzisiaj, w imię nowoczesności, zdekonstruowane definicje człowieka, małżeństwa i rodziny. Od elit, intelektualistów, którzy powinni mieć również głębię ducha, nie słychać nie tylko protestu, ale i słowa zwątpienia. Kiedy o tym, kim jest człowiek, ma decydować umowa społeczna, jakieś głosowanie, to mamy do czynienia z katastrofą kulturową, która odbija się na naszym rozumieniu nas samych i naszej przyszłości. Kiedy dodamy do tego propozycje, żeby budować ład w Polsce na definicjach małżeństwa, które kłócą się z prawem naturalnym, kiedy posługując się zwycięstwem techniki ignoruje się imperatywy etyczne, to nasza modlitwa jest tym bardziej potrzebna. Trzeba też zrobić sobie rachunek sumienia, jak odnoszę się do tych wszystkich tzw. nowoczesnych poglądów, tzw. nowoczesnych sposobów budowania naszej ojczyzny. Nawet jeśli te poglądy przychodzą z Brukseli czy z jeszcze innych ośrodków czy potężnych organizacji międzynarodowych - mówił biskup.

- Kościół nie ma obsesji na punkcie seksu. Ale kiedy dzieci cztero- czy pięcioletnie mają być poddane dziwnej edukacji seksualnej, to będziemy protestować, bo to nie jest normalne. Biada tym, przez kogo przychodzą zgorszenia. Kościół niestety ostatnio zmaga się z problemem pedofilii, ale to nie jest problem wyłącznie Kościoła. Kościół sobie z tym problemem poradzi i załatwi sprawę jednoznacznie. Ale zgorszenie przychodzi również z innych stron. Zgorszenie polega na tym, że ktoś obdarzony zaufaniem nadużywa go i nie staje na wysokości zadania i zamiast prowadzić tych, którzy są mu powierzeni do wielkich spraw, prowadzi ich na same doły. Ten rachunek sumienia muszą sobie zrobić wszelkie autorytety: te urzędowe i te osobiste, od rodziny po samorządy, szkoły, różne organizacje - wzywał bp Zadarko.

- Ale zgorszenie nigdy nie jest ostatnim słowem, które rozstrzyga o naszej rzeczywistości. Ostanie słowo ma Jezus Chrystus. To On nas najlepiej zna i wiemy, że oprócz kary jest jeszcze pokuta i nawrócenie. Jeżeli ktoś prosi o przebaczenie, to trzeba przebaczyć. Czy nie brakuje u nas tego bardzo prostego słowa "przepraszam"? Przez pośrednictwo mediów jesteśmy świadkami niejednego sporu. Ale w tym przekrzykiwaniu się na racje brakuje takich momentów, kiedy ktoś potrafiłby spokojnie i pokornie powiedzieć: "przepraszam", "obraziłem", "pomyliłem się". Dzisiaj chcemy to powiedzieć i każdy niech to zrobi na swój sposób. Nie wolno robić z tego widowiska, nawet jeśli chodziłoby o najcięższy grzech. Trzeba podjąć ten trud nawrócenia i musi to zrobić każdy z nas - zakończył biskup.

Po Eucharystii wierni przy śpiewie "Roty" przeszli z kościoła na pl. Zwycięstwa, gdzie przedstawiciele władz, instytucji i różnych ruchów złożyli kwiaty pod pomnikiem Tysiąclecia. Kwiaty złożyła także liczna delegacja księży z biskupem na czele.