ZOMO na ulicach

Karolina Pawłowska

publikacja 13.12.2013 15:45

Happeningiem z udziałem Milicji Obywatelskiej i ZOMO członkowie grupy rekonstrukcji historycznej przypomnieli koszalinianom o 32. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

ZOMO na ulicach Kilkuosobowa grupa rekonstruktorów starała się oddać realistycznie atmosferę stanu wojennego Karolina Pawłowska /GN

Przed katedrą pojawiła się milicyjna „suka”, rozległ się charakterystyczny stuk gumowych pałek o tarcze. Kiedy „protestujący” rozwinęli transparent i zaczęli wznosić hasła „precz z komuną”, milicja ruszyła do ataku, brutalnie pacyfikując członków „Solidarności”. Tak wyglądały kilkuminutowe scenki, które rozegrały się w kilku miejscach centrum miasta.

- Trochę poprzez zszokowanie, trochę zaskoczenie mówimy, że jest ważna rocznica. Od kilku lat stawiamy na takie formy. My nie bawimy się historią, a wykorzystujemy rekonstrukcje, żeby przypomnieć i mówić o prawdzie historycznej. Wciąż jeszcze są ludzie, którzy uważają, że decyzja gen. Jaruzelskiego była słuszna, a my chcemy przypominać, że stan wojenny to były dramatyczne wydarzenia, które zabijały wolność - wyjaśnia Michał Ruczyński z koszalińskiej delegatury IPN, która razem z Grupą Rekonstrukcji Historycznej „Gryf” przygotowała happening.

Koszalin z czasów PRL był w zasadzie miastem spokojnym, do którego historia docierała ze sporym opóźnieniem. Aresztowano i internowano kilkadziesiąt osób związanych z „Solidarnością”, nie było jednak większych strajków ani manifestacji. Poza incydentami z naklejanymi ulotkami czy kolportażem „bibuły” panował spokój.

- W naszym regionie nie było dużych zakładów przemysłowych, nie było więc protestów na taką skalę, ale także tutaj ludzie wyrażali swój sprzeciw, były internowania członków „Solidarności”. Warto pamiętać jednak, że jeden z pierwszych strajków okupacyjnych, które wybuchły w odpowiedzi na wprowadzenie stanu wojennego odbył się w Białogardzie w Zakładzie Unitra-Unitech. Wiemy, co działo się np. na Śląsku, a zapominany albo w ogóle niewiele wiemy o tych wydarzeniach - przypomina Michał Ruczyński.

Pomysł zaskoczył przechodniów, choć spotkał się raczej z życzliwym przyjęciem.

- To bardzo ważne i pouczające, zwłaszcza dla ludzi młodych. Jestem zadowolony, że chcą o tym mówić. Sam pamiętam sceny i wydarzenia, które miały miejsce w grudniu w moim mieście - mówi pan Henryk z Białogardu.

Rekonstruktorzy nieprzypadkowo na miejsce akcji wybrali okolice katedry. 31 sierpnia 1982 r. także tu doszło do kilkutysięcznej manifestacji, która została spacyfikowana przez ZOMO.

- Chcemy o tym opowiadać młodszym, a przypominać starszym mieszkańcom miasta - mówi Marcin Maślanka z GRH „Gryf”.

Oprócz akcji na ulicy rekonstruktorzy odwiedzili dziś kilka koszalińskich szkół, w których także przeprowadzili pacyfikację strajkujących.

- Reakcja była rewelacyjna. Kiedy weszliśmy do gimnazjum katolickiego, powitały nas okrzyki: „Solidarność!”. Trochę się przestraszyliśmy, bo nas, zomowców było tylko pięciu - przyznaje ze śmiechem Marcin Maślanka.

Jak dodaje sama akcja była wyzwaniem także dla rekonstruktorów.

- Stan wojenny budzi nadal silne emocje. To nie było proste. Starsi koledzy z grupy, którzy pamiętają doskonale tamte czasy, nie chcieli brać udziału w rekonstrukcji i wkładać milicyjnych mundurów. Nam, młodszym, także jest to obce ideowo, ale dla potrzeb edukacyjnych wcieliliśmy się w te role - mówi.

Oprócz przypominania o rocznicy rekonstruktorzy zapraszali także do wzięcia udziału w kampanii społecznej „Zapal światło wolności”. Kampania przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej ma na celu upamiętnienie ofiar stanu wojennego. Do akcji może włączyć się każdy - wystarczy o 19.30 wystawić w oknie zapaloną świece lub zapalić ją wirtualnie na stronie www.ipn.gov.pl.