Miłość uzdalnia do jedności

Karolina Pawłowska

publikacja 22.01.2014 23:30

- Nie ma Chrystusa wspólnoty katolickiej, prawosławnej czy ewangelickiej. Jest jeden Chrystus, jeden Pan, jeden Zbawiciel. Im więcej będzie Chrystusa w nas, tym będziemy bliżej spełnienia woli Pana – przypominał bp Edward Dajczak podczas nabożeństwa ekumenicznego sprawowanego w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.

Miłość uzdalnia do jedności Duchowni trzech Kościołów modlili się dzisiaj w Koszalinie o jedność chrześcijan Karolina Pawłowska /GN

W kościele pw. św. Józefa Rzemieślnika o jedność wspólnie modlili się duchowni Kościoła prawosławnego, ewangelicko-metodystycznego i rzymskokatolickiego.

Wieczornemu nabożeństwu przewodniczył bp Edward Dajczak. W swoim słowie skierowanym do wiernych podkreślał, że osiągnięcie jedności możliwe jest jedynie poprzez wypełnianie Jezusowego przykazania miłości.

– Wspólna droga odczytywana jest w Jezusie Chrystusie, którego przyjmujemy w głąb naszych serc. Wspólnota wierzących jest świadkiem. Chrystus nie jest wspomnieniem, wiara nie jest wspominaniem tego, co się stało 2 tys. lat temu, ale spotykaniem Chrystusa teraz. Dzisiaj, na tej modlitwie jest między nami Jezus. Ten, który wzywał: „abyście się wzajemnie miłowali” i dookreśla: „jak Ja was umiłowałem”. Nie chodzi o jakąkolwiek jedność, ale o tę, która została objawiona w Chrystusie. Jeżeli On, idąc do Jerozolimy na krzyż, zostawia nam w testamencie takie wołanie, taki krzyk o miłość, to – jeśli chcemy być Mu wierni – nie możemy stać z boku. Nasza wspólnota musi być wspólnotą przyjmującą Boga do serca, przyjmującą miłość, którą jest Chrystus – przypominał.

Hierarcha wzywał również do modlitwy w intencji jedności nie tylko przez jeden tydzień w roku.

– Kochani uczniowie Jezusa niech to nasze dzisiejsze spotkanie nie będzie tylko chwilą, niech zostanie w naszej codziennej modlitwie to wezwanie, niech rozlega się w naszych sercach ponad podziałami. Nie ma Chrystusa wspólnoty katolickiej, prawosławnej czy ewangelickiej. Jest jeden Chrystus, jeden Pan, jeden Zbawiciel. Im więcej będzie Chrystusa w nas, tym będziemy bliżej spełnienia woli Pana – zachęcał.

– Chcę razem z wami podziękować Bogu za łaskę i za to, że daliśmy się zebrać na tej niezwykłej modlitwie. Niech On dokonuje w naszych sercach tego, co chce, niech nam podarowuje miłość. A my w naszych sercach bądźmy gotowi ją przyjąć. Wtedy na pewno będziemy bliżej siebie – zakończył bp Dajczak.

Ks Sebastian Niedźwiedziński z Kościoła ewangelicko-metodystycznego przywołał słowa Jana Wesleya, XVIII-wiecznego duchownego anglikańskiego, współtwórcy ruchu metodystycznego.

– „Chociaż różnice poglądów czy sposobów oddawania czci Bogu udaremnić mogą pełną jedność zewnętrzną, to jednak czy muszą udaremniać jedność we wzajemnych wobec siebie uczuciach? Chociaż nie możemy myśleć podobnie, to czy nie możemy miłość się podobnie? Czy nie możemy cieszyć się jednością serca, mimo że brak nam jednomyślności?”. Odnajdujemy w tej wypowiedzi ks. Jana Wesleya sedno dzisiejszego podejścia do ekumenizmu: szukanie możliwości w dialogu miłości – zauważał.

– Czasy, w których żyjemy wymagają serca. Wymagają zobaczenia drugiego człowieka, który może mówi innym językiem, może wyznaje Jezusa Chrystusa inaczej, a może nie chcemy zauważyć tego, który jest w potrzebie. I nasze przykazanie miłości staje się tylko dźwiękiem – przypominał ks. Mikołaj Lewczuk, proboszcz parafii prawosławnej w Koszalinie.

– Wszyscy mamy być świadkami Dobrej Nowiny. Tydzień ekumeniczny to jest zbyt krótki czas aby wypełnić te zadania, postarajmy się w nowym roku przez cały czas brać je na siebie – zachęcał składając życzenia wiernym i duchownym.

W rozmowie z Gościem Niedzielnym biskup podkreślił, że jeśli nie otworzymy się na miłość, którą przyniósł Syn Boży, nie możliwe będzie budowanie miłości na ziemi.

– To jest miłość uzdalniająca. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie jej wygenerować. Widzimy to na co dzień. Jeśli jej nie ma, zostaje tylko to, co pochodzi z nas, a to jest skażone grzechem. To dotyczy też jedności w Kościele. Podział jest pochodną ludzkich rzeczy, ludzkiej słabości. Powrót musi się dokonać tą samą drogą, którą odeszliśmy. Musimy wrócić do Chrystusa, z całą determinacją pozwolić Mu, by On nas ograną swoją miłością. Wystarczy wejść w to Chrystusowe światło, żeby natychmiast widzieć inaczej drugiego człowieka i całą rzeczywistość – wyjaśnia bp Dajczak.