Coś dobrego się z nimi dzieje

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 38/2014

publikacja 18.09.2014 00:00

Rodzice z trudem godzą się z tym, że ich nastolatek musi wyfrunąć z rodzinnego gniazda do internatu. Nie wiedzą, jak to na niego wpłynie, bo... czy internat wychowuje?

 Wychowankowie bursy w Szczecinku żyją jak w domu. Uczęszczają do różnych szkół, ale poza tym większość czasu spędzają wspólnie: razem jedzą posiłki, sprzątają, chodzą na basen i siłownię.  Zdarza się, że do ks. Zbigniewa mówią: „tata” Wychowankowie bursy w Szczecinku żyją jak w domu. Uczęszczają do różnych szkół, ale poza tym większość czasu spędzają wspólnie: razem jedzą posiłki, sprzątają, chodzą na basen i siłownię. Zdarza się, że do ks. Zbigniewa mówią: „tata”
Archiwum Bursy im. św. Stanisława Kostki w Szczecinku

Na zewnętrznym parapecie wietrzą się cztery pary adidasów. Na środku pokoju stoi talerz z parującą chińską zupką, w kącie suszą się mokre ręczniki. Kilka szaf, umywalka, cztery łóżka. Pokój w internacie Zespołu Szkół CKR w Boninie. 17-letni Damian Rutkowski z Zagórza wspomina, że miał łezkę w oku, gdy pierwszy raz się tu wybierał. – Jadąc, zastanawiałem się: co to będzie? Nawet kwiatka sobie przywiozłem, żeby mi trochę przypominał dom.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.