Do likwidacji... obojętność

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 45/2014

publikacja 06.11.2014 00:15

Choć nie ma dzwonka, tablicy ani ławek, są groby, wypalone znicze i wszechobecne liście. Na cmentarzu też może odbyć się ważna i ciekawa lekcja.

 Ks. Paweł Byczkowski zwraca uwagę, że w listopadowej trosce o zmarłych  nie chodzi tylko o groby, ale o ludzi, którzy w nich leżą. – To do nich wracamy, przypominamy sobie o nich, modlimy się za nich – mówi kapłan Ks. Paweł Byczkowski zwraca uwagę, że w listopadowej trosce o zmarłych nie chodzi tylko o groby, ale o ludzi, którzy w nich leżą. – To do nich wracamy, przypominamy sobie o nich, modlimy się za nich – mówi kapłan
Zdjęcia: ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Anna zmarła już ponad 60 lat temu. Jej grób różni się nieco od tych, które stawia się obecnie. Umieszczona z przodu tabliczka informuje, że jest on przeznaczony do likwidacji. Jednak pod nazwiskiem wciąż można odczytać napis: „Prosi o »Zdrowaś, Maryjo«”. Czy prosi nadal?

Grabie zamiast kredy

Czy szkoła może nauczyć czegoś o śmierci? Jak przyznaje ks. Paweł Byczkowski, katecheta w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II w Czarnem, jest to możliwe. Trzeba tylko czasami wyjść ze szkoły i pójść... na cmentarz. – Taka lekcja może być nawet lepsza niż w sali. Na cmentarzu młodzież może dotknąć własnymi rękami tego, o czym słyszy w teorii – przyznaje Arleta Chmara-Władyczak, dyrektor placówki. Uczniowie ZSP w Czarnem już od kilku lat chodzą na miejscowy cmentarz, aby porządkować zaniedbane groby. Zakładają gumowe rękawiczki, biorą do ręki grabie, nowe wkłady do zniczy i odnajdują te groby, które sprawiają wrażenie opuszczonych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.