Drzwi się nie zamykały

Katarzyna Matejek

publikacja 17.12.2014 21:07

Słuchaczki, licealistki i przedszkolaki przybieżeli do hospicjum w Koszalinie.

Drzwi się nie zamykały Niektórzy pacjenci pomagali przedszkolakom stroić choinkę papierowymi ozdobami Katarzyna Matejek /Foto Gość

Zbliżające się święta Bożego Narodzenia to okazja do odwiedzin tych, którzy nie będą mogli spędzić świąt w domu. Do hospicjum im. św. Maksymiliana Kolbego przybywa w tych dniach w odwiedziny wiele osób, które, zanim siądą do wigilijnego stołu, chcą podzielić się swoim czasem, troską i prezentami z osobami cierpiącymi.

Słuchaczki z Europejskiego Centrum Edukacyjnego w Koszalinie z kierunku opiekun medyczny zaoferowały pacjentom zabiegi pielęgnacyjno-kosmetyczne. Wykonały chętnym maseczkę, masaż twarzy i rąk, a przede wszystkim porozmawiały z nimi.

- To już robi się naszą małą tradycją, że z okazji niektórych świąt słuchaczki, które w przyszłości będą zajmowały się pomocą starszym, schorowanym ludziom, odwiedzają hospicjum. To jest dla nas wielka przyjemność - powiedziała Violetta Opozda, pedagog i zarazem opiekun kółka fryzjersko-kosmetycznego w ECE.

Tego dnia pacjentów odwiedzili także licealiści ECE z kierunku straż graniczna. W mundurach odwiedzili pacjentów w ich salach i z okazji świąt Bożego Narodzenia wręczyli im drobne upominki.

Dzieci z Przedszkola 21, mieszczącego się przy ul. Chałubińskiego, przybyły do hospicjum pod opieką wychowawczyń. Razem z nimi przybył pokaźny transport prezentów: pampersy, środki higieny i czystości, a nawet wózek inwalidzki.

- Nasze przedszkole jest autorem innowacyjnego projektu „Niezapominajki pomagają, innym radość dają”. W tym roku nawiązaliśmy współpracę z koszalińskim hospicjum. Przyjeżdżamy tu regularnie, przywozimy dary przygotowane przez przedszkolaki i ich rodziców, wystawiamy przedstawienia, śpiewamy kolędy. Nie wszystkie dzieci mogły tu przyjść, ale każdy z 6 oddziałów naszego przedszkola uczestniczył w przygotowaniu tego świątecznego spotkania: dzieci robiły laurki, ozdoby choinkowe, dekorowały prezenty - powiedziała Aneta Jermakowicz, wychowawczyni grupy „Słoneczka”.

Dzieci trzeba na takie spotkanie przygotować, ale wystarczy rozmowa, przedstawienie im planu, na czym program miałoby polegać, przekazanie informacji rodzicom. Także wizyty w przedszkolu pań pracujących w hospicjum pomagają zapoznać się dzieciom ze środowiskiem, do którego potem mają się wybrać. - Rodzice są wręcz zafascynowani tą inicjatywą, nie ma sytuacji, żeby ktoś wycofał swoje dziecko z projektu, wręcz przeciwnie, czasem jest więcej chętnych niż możliwości, bo nie zawsze możemy zabrać do hospicjum całą grupę - powiedziała A. Jermakowicz.

- Chodzi o edukację. O to, żeby pokazać dzieciom, czym zajmuje się hospicjum. Okazuje się, że wbrew pozorom temat hospicjum nie wywołuje u dzieci żadnego lęku. Dzieci przychodzą na odział, zachowują się swobodnie - powiedziała Krystyna Tousty z zarządu hospicjum.

Pedagodzy nie obawiają się więc przełamywać tematów tabu. - Dzieci wiedzą, że w hospicjum przebywają osoby poważnie, a nawet śmiertelnie chore, a mimo to przyjmują to ze spokojem i chętnie biorą udział w spotkaniu - powiedziała A. Jermakowicz.

Przedszkolaki pod opieką wychowawczyń odwiedziły pacjentów w salach, potem zawiesiły na choince stojącej w holu papierowe aniołki. Wreszcie zaśpiewały przygotowaną kolędę. Najdrobniejsza z nich przekonuje, że nie bała się tu przyjść. -  Chcę tu pomagać chorym ludziom. To jest ważne - powiedziała Amelka.

- Chcemy odczarować hospicjum już w oczach najmłodszych, żeby pokazać, że jest to miejsce, gdzie do samego końca toczy się życie. Warto wykorzystać ten moment rozwojowy u dzieci, ponieważ nie są one jeszcze skażone lękiem przed hospicjum jako miejscem umierania - powiedziała Teresa Krysztofiak, koordynatorka wolontariatu.

Przedszkolaki jeszcze nie skończyły śpiewać kolęd, gdy w drzwiach hospicjum stanęła kolejna wolontariuszka. Przyniosła kosz własnoręcznie upieczonych i ozdobionych pierników. T. Krysztofiak informuje, że w okresie przedświątecznym drzwi do hospicjum się nie zamykają. - Jutro przyjdą uczniowie szkoły z Bonina, w piątek dzieci z przedszkola nr 18 wystawią tu jasełka i przyniosą prezenty. Cieszymy się, bo ta obecność ludzi jest ważna. Kiedy nawet jest trochę zamieszania, np. jak wtedy, kiedy przyszła tu cała grupa przedszkolaków, by stroić choinkę, to razem z nimi wchodzi w nasze progi radość, życie. Są pacjenci, którzy tylko czekają na takie chwile, na takie odwiedziny. Zwykłe, wykonane własnoręcznie laurki potrafią im dać naprawdę dużo radości - przekonuje T. Krysztofiak.