– Pojechać do Auschwitz w rocznicę wyzwolenia to mój obowiązek – mówi Felicja Wanke-Lutobarska, ostatnia żyjąca w Koszalinie była więźniarka hitlerowskiego obozu zagłady.
Chusta przypominająca obozowy pasiak i numer, który na wiele miesięcy zastąpił imię i nazwisko
Jarosław Jurkiewicz
Skończyła 91 lat 1 stycznia, ale piekło obozowego życia pamięta ze szczegółami. Wspomnienia spisała i wydała na własny koszt. Wręczyła członkom rodziny i przyjaciołom. Książeczka trafiła także do biblioteki Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. – Bardzo chciałam pojechać na obchody rocznicy, skontaktowałam się z muzeum i udało się zdobyć zaproszenie – cieszy się mimo obaw. Choć już dwa lata po wyzwoleniu wróciła po raz pierwszy do obozu i bywa tam prawie co roku. – Zawsze szłam sama główną aleją. Czasami miałam wrażenie, że brama znów się za mną zamknie. Potem kładłam kwiaty na koi, na której zmarła pierwsza dziewczyna z naszego transportu, 15-letnia Marysia Adamek – mówi pani Felicja. 27 stycznia, kiedy wraz z 300 innymi byłymi więźniami słuchała przemówień przed Bramą Śmierci w Auschwitz II-Birkenau, obozowe obrazy znów stanęły jej przed oczami.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.