Bóg wchodzi w ich imprezę

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 18.03.2015 21:14

Dobrą Nowinę można głosić wszędzie. Nawet gdy dookoła trwa studencka impreza. Przekonali się o tym żacy Akademii Pomorskiej w Słupsku.

Bóg wchodzi w ich imprezę Ewangelizacja wielkopostna w akademikach w Słupsku Mateusz Sienkiewicz

Wtorkowy wieczór, Dom Studenta nr 3. Kamila uczy się do egzaminu z pielęgniarstwa psychiatrycznego. Wychodzi na korytarz, żeby się "przewietrzyć". Ale zamiast tytoniowego dymu, który wpada do płuc, odczuwa powiew Ducha Świętego. Ten przychodzi razem z dwójką uśmiechniętych ludzi w czerwonych bluzach.

- Chcemy powiedzieć Ci, że Bóg Cię kocha i zaprosić na rekolekcje wielkopostne - słyszy studentka. Te słowa jej nie dziwią, bo jak mówi, codziennie podobne zdania padają z ust jej koleżanki. - Mówi mi, że dla Boga jestem najpiękniejszą osoba na świecie. Ale zdziwiło mnie, że rekolekcje odbywają się w akademiku - dodaje Kamila.

Ochota na papierosa mija. - Trzeba się przebrać i sprawdzić co się dzieje - uśmiecha się przyszła pielęgniarka, która ucieka do pokoju zamienić pidżamę na strój wyjściowy.

Nie tylko Kamila była zaskoczona. Blisko 30-osobowa grupa członków Szkoły Nowej Ewangelizacji zapukała do wszystkich drzwi słupskich akademików. W jednym ręku Pismo Święte, w drugim paczka krówek, a na ustach świadectwo. W ten nietypowy sposób dołączyli się do akcji, której pomysłodawcą był ks. Łukasz Bikun.

Słupski duszpasterz akademicki z taką akcją ewangelizacyjną nosił się od dawna. Bo jak mówi, studentom trochę daleko do kościoła. - Parafia akademicka, czyli kościół św. Jacka znajduje się w centrum miasta. Trzeba przejść przez park, żeby trafić na rekolekcje. Ten kwadrans spaceru często studentów zniechęca - wyjaśnia duszpasterz, który postanowił, że rekolekcje tym razem "przyjdą" do słupskich żaków.

W grupie ubranych na czerwono ewangelizatorów wyróżnia się siostra Monika. Czarny habit nazaretanki maszerującej po korytarzu akademika zaciekawia studentów. Ale kiedy zakonnica pojawia się w środku imprezy w jednym z pokoi pojawia się konsternacja, bo z ust siostry Monika uśmiech nie znika.

- Byłam pierwszy raz na imprezie w akademiku - żartuje siostra i podkreśla, że ani przez moment nie czuła skrępowania. - Stwierdziłam, że wejdę tam. Jedna dziewczyna przyznała, że jest ateistką, ale chciała rozmawiać, zadawała pytania. Naprawdę bardzo ciepło mnie przyjęli. To było bardzo budujące - przyznaje siostra Monika.

Anię ewangelizacja zastała… w kuchni. Kiedy gotowała brokuły na studencką kolację usłyszała, że Jezus ją kocha. - Wiedziałam, że coś takiego się święci, nawet wybierałam się na spotkanie. Czy jestem zaskoczona? Trochę tak, bo nie przypuszczałam, że o Bogu można rozmawiać w kuchni akademika - dodaje zerkając do garnka. Naszą rozmowę przerywa studentka, która wpada do pomieszczenia z patelnią w ręku. Grymas na twarzy mówi jedno - ewangelizacja nie przypadła jej do gustu.

Ale nawet ci, którym do kościoła jest daleko, a z Kościołem nie po drodze, znajdują czas na chwilę rozmowy. U przyszłego historyka stoi na biurku otwarta butelka z piwem. Jednak zamiast rozkoszować się smakiem chmielowego napoju chłopak delektuje się inteligentną dyskusją z dwiema ewangelizatorami.

Pyta o to, czy jeśli nie wierzy w Boga, ale jest dobrym człowiekiem to dobra droga. - Tutaj znajdziesz odpowiedź - jedna z kobiet wskazuje palcem na Pismo Święte i daje mu świadectwo swojej wiary. Chłopak dopytuje, dyskutuje, a koleżanki, które jeszcze przed chwilą oglądały na ekranie komputera muzyczne teledyski teraz wsłuchują się z zaciekawieniem.

- Zapraszamy do sali telewizyjnej na 21- podkreślają członkowie Szkoły Nowej Ewangelizacji. - Zrobimy goferki i przyjdziemy - odpowiada student historii.

Ciekawość okazała się silniejsza. Nawet ci, którzy o Bogu nie chcieli rozmawiać postanowili zejść do na wspólne spotkanie i modlitwę uwielbieniową. Przyszli i ci z sąsiedniego DS, którzy dzień wcześniej wzięli udział w rekolekcyjnej ewangelizacji.

- Oni to kupują, bo my ich nie oceniamy. Przychodzimy jak Jezus, który mówił "pójdź za mną". On wchodził w życie ludzi takie, jakie ono było: w codzienne troski rybaków, przychodził do komory celnej Mateusza, a teraz jest tu, w akademiku. Zbawienie dokonuje się nawet na studenckiej imprezie - wyjaśnia siostra Monika.