2,5 roku temu budynek był ruiną, dziś jest piękny i wygodny. Na początku mieszkało w nim troje ludzi. Dziś pięćdziesięciu. Na początku mieszkańcom tylko się wydawało, że potrafią ufać Bogu.
– Ludzie oczekują, że znajdą w Domu Miłosierdzia miejsce dobrych, głębokich spowiedzi – mówi ks. Radek. – Pomocą w tym jest specjalny zamykany konfesjonał
Katarzyna Matejek /Foto Gość
Stara kamienica przy zbiegu Młyńskiej i Monte Cassino zdrowieje w oczach. Wciąż trudno uwierzyć, jak grupa zapaleńców to robi: remontuje piętro po piętrze bez pieniędzy. Wypierają się: „To nie my. To Bóg”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.