Wielka Wojna małej Piete

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 20/2015

publikacja 14.05.2015 00:00

Dziennik Piete Kuhr. Patrzy prosto w obiektyw z leciutkim, figlarnym uśmiechem. Dwa warkoczyki, marynarski kołnierz, kot w objęciach i bystre spojrzenie. Takie samo, z jakim przygląda się miastu, zapisując wszystko w dzienniku. Z pewnością nie myśli o tym, że stanie się on jednym z najlepszych świadectw o I wojnie światowej.

Dziennik, który uważała za zaginiony, opublikowała w 1982 r.  Dziennik, który uważała za zaginiony, opublikowała w 1982 r.
zdjęcia archiwum rodzinne Anji Ott

Przez długie lata w Pile nikt nie wiedział o istnieniu tego niezwykłego dokumentu, ani nie znał jego autorki.

Piete chce walczyć

Nazywają mnie Piete. Nie wyjawię swojego prawdziwego imienia, jest takie głupie. Nie, chociaż, moje imię to Elfrida, Frida. (Frida jest strasznie roztrzepana). Mój brat ma na imię Willi-Gunther i ma 15 lat. Ja mam 12 lat. Mieszkamy z moją babcią w Pile, w okręgu poznańskim. (…) Dzisiaj mamy 1 sierpnia 1914 r. Jest bardzo gorąco. 25 lipca zaczęły się zbiory żyta. Wieczorem, kiedy przechodziłam przez pola, zerwałam trzy kłosy i przypięłam je szpilką nad łóżkiem. Od dzisiaj Niemcy są w stanie wojny. Moja mama poradziła mi, bym pisała pamiętnik o wojnie. Ona uważa, że to będzie bardzo interesujące dla mnie, gdy będę starsza. To prawda.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.