Trudno zastąpić miłość

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 14.06.2015 21:19

W Nowych Bielicach k. Koszalina odbyły się "Rodzinalia", czyli festyn dla rodzin zastępczych.

Trudno zastąpić miłość Nowe Bielice, 14 czerwca: festyn dla rodzin zastępczych ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Imprezę w ogrodach Domu Pomocy Społecznej dla dzieci w Nowych Bielicach zorganizowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.

Jak mówi Mirosława Zielony, szefowa koszalińskiego PCPR, doroczna impreza jest okazją do spotkania się środowiska rodzin zastępczych, a także do promocji tej formy pomocy dzieciom.

- Promujemy rodzinę, bo rodzina jest największą wartością, niezależnie od tego, kto to mówi. To, co wynosimy z rodziny, niesiemy potem przez całe życie - mówi Mirosława Zielony podkreślając: - PCPR to instytucja świecka, ale mówię z pełną odpowiedzialnością, że chora rodzina to chore społeczeństwo. To nie jest kwestia religii.

Urszula Prorok z miejscowości Bożenice k. Koszalina razem z mężem wychowuje dwójkę własnych dzieci (syna i córkę), a także dwie dziewczynki (3 i 5 lat), jako rodzina zastępcza.

- Jeżeli nie będzie takich rodzin, źle będzie z naszym światem. Dzieci, które są u mnie pochodzą z rodziny dysfunkcyjnej, czyli nie mają dobrego przykładu. Jeśli ktoś im nie pokaże, jak żyć, one też nie będą potrafiły dalej przekazać dobrego przykładu i tak w kółko. Patologia rodzi patologię. Zło będzie powielane - mówi p. Urszula.

- Najtrudniejsze w byciu matką zastępczą jest zrozumienie tego, co te dzieci już przeżyły. Normalny człowiek nie zdaje sobie nieraz sprawy z tego, co się w niektórych rodzinach dzieje. Ciężko niektóre rzeczy wyprostować, bo dzieci nabierają pewnych nawyków, których uczą się przez lata - zauważa Urszula Prorok.

Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych mają nieraz podstawowe deficyty emocjonalne spowodowane brakiem czułości ze strony biologicznych rodziców. - Na początku dziewczynki nie umiały się tulić. Zresztą do dzisiaj młodsza ma z tym problem. Staje na baczność, nie potrafi się przytulić. Uczymy się wszystkiego od początku.

Jak tłumaczy Mirosława Zielony rodzina zastępcza jest zawsze sytuacją przejściową. - Miejscem dla dziecka jest jego rodzina biologiczna. To jest jego miejsce na ziemi. Czasami ta rodzina źle działa, ale zabierając dziecko, powinniśmy rozpocząć pracę nad naprawą tej rodziny. Niektórzy myślą, że odebranie dziecka i przekazanie go do pieczy zastępczej załatwia sprawę i problem z głowy. Ale dopiero wtedy rozpoczyna się praca z rodziną, aby przywrócić jej właściwe funkcjonowanie. Chodzi o to, żeby dzieci mogły wrócić do mamy i taty.

Rodziny zastępcze nigdy nie mogą o tym zapomnieć. Z takiej szczególnej roli zdaje sobie sprawę Urszula Prorok: - Dziewczynki mówią do mnie "ciociu". Jeżeli mają takie zapędy, żeby nazywać mnie mamą, mówię im, że jestem ich ciocią. Matkę ma się tylko jedną, jaka by nie była. Ja tu tylko pomagam.

W czasie festynu organizatorzy zapewnili uczestnikom liczne atrakcje: gry zręcznościowe, zabawy, naukę nordic walkingu, dmuchany zamek. Był też gorący posiłek i ciasta.

Jak podaje Mirosława Zielony, w powiecie koszalińskim funkcjonuje 96 rodzin zastępczych, w których przebywa 223 dzieci.

Jeżeli ktoś chciałby pomagać dzieciom jako rodzina zastępcza, powinien zgłosić się do odpowiedniego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Po ukończeniu odpowiednich kursów i przejściu weryfikacji, również psychologicznej, będzie mógł podjąć się tego zadania.

Niektórzy, jeśli sprawdzą się w roli rodziców zastępczych, mogą stworzyć zawodową rodzinę zastępczą, co wiąże się z otrzymywaniem wynagrodzenia.