63 minuty chwały

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 01.08.2015 22:06

Obecność najstarszego w Polsce pomnika bohaterów powstańczej Warszawy zobowiązuje. Dlatego po raz trzeci słupszczanie zorganizowali wielką, militarną inscenizację.

63 minuty chwały Słupsk, 1 sierpnia: rekonstrukcja powstania warszawskiego Mateusz Sienkiewicz

Przez całą sobotę spacerując ulicami Słupska, można było poczuć się jak w Warszawie w 1944 roku. Krążące pojazdy wojskowe, powstańcy kolportujący prasę podziemną, a nawet strzelaniny na przystankach autobusowych - tak właśnie rozpoczęły się obchody 71. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.

Główne uroczystości zorganizowano jednak w sąsiedztwie pomnika poświęconego powstańcom. To właśnie tu odprawiono polową Mszę św., a także oddano hołd poległym w walce. Chwilę później rozpoczęła się regularna bitwa. Prawie setka wolontariuszy - rekonstruktorów oraz zwykłych mieszkańców Słupska - przedstawiła zgromadzonym inscenizację wydarzeń z sierpnia i września 1944 roku.

Powstańcy zdobyli jeden z niemieckich budynków (zaaranżowany do tego celu Młodzieżowy Dom Kultury), przypuścili szturm na siedzibę I Liceum Ogólnokształcącego. Nie zabrakło też desantu z drugiego brzegu Wisły, czyli... Słupi. Powstańcy próbowali także wedrzeć się do kanałów, ale ich próba została udaremniona przez wojska okupanta.

- Poczułem się jak w sierpniu 1944 roku. Kiedy próbowałem przeładować broń, ostatni pocisk zaciął mi się w karabinie. Musiałem się wycofać - mówi Marcin, który co roku bierze udział w inscenizacji. Jego kolega "walczył" po raz drugi. I choć przyznaje, że nie jest przekonany do słuszności tego zrywu, w ten sposób oddaje cześć bohaterom.

- Tutaj wszystko się pali od miotacza ogniem, a tu jeszcze się rusza Niemiec - przeżywa nastolatek, przewracając zdjęcia w aparacie. Jak mówi - było trochę huku, ale warto było przyjść. Dla niego to wielkie przeżycie, bo choć jest Polakiem, to na co dzień mieszka w Szwajcarii.

Jego zdanie podzielają inni widzowie. Choć narzekają na hałasy związane z wybuchami, twierdzą, że inscenizacja to doskonała lekcja historii. - Można czytać książki, ale żeby poczuć tę atmosferę, trzeba to zobaczyć. A takie działania pomagają - mówi mężczyzna, który na inscenizację przyszedł z synkiem. Wtóruje mu słupszczanka, która przyznaje, że miała wrażenie, iż przeniosła się w czasie. 

63-minutowa inscenizacja życia w wojennej Warszawie oraz pokazanie walk powstańczych zyskały nie tylko przychylność mieszkańców. Słupskie obchody rocznicy wybuchu zrywu niepodległościowego z 1944 r. jako jedne z niewielu w Polsce zyskały honorowy patronat Muzeum Powstania Warszawskiego.