Nasze Lanciano

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeskl 32/2015

publikacja 06.08.2015 14:30

Osiecka świątynia ma niezwykłą historię, dlatego jej remont to coś więcej niż zadanie konserwatorskie.

Prace w Osiekach mogły rozpocząć się dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, starostwa w Koszalinie, gminy i miasta Sianów oraz urzędu marszałkowskiego Prace w Osiekach mogły rozpocząć się dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, starostwa w Koszalinie, gminy i miasta Sianów oraz urzędu marszałkowskiego
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Wśrodku i wokół świątyni, usytuowanej kilkadziesiąt metrów od jeziora Jamno, trwają prace konserwatorskie, które mają na celu najpierw uratowanie budynku, który miejscami znajduje się w bardzo złym stanie. – To, co uderza szczególnie, to stan murów, głównie w partiach podokiennych. Widać fragmenty zupełnie bez spoin, czy wręcz wiszące w powietrzu. Jest to faza przed katastrofą – tłumaczy ks. Henryk Romanik, proboszcz, a także diecezjalny konserwator zabytków. Kapłan przypomina, jak ta niewielka nadmorska świątynia stała się ważnym miejscem kultu: – W początkach urzędowania katolickiego biskupa kamieńskiego Mikołaja von Bocka, podczas jego wizytacji w Koszalinie i okolicach, na jesieni 1398 roku miało tu miejsce niezwykłe wydarzenie. Podczas liturgii, w wyniku zamieszania przy podchodzeniu do Komunii św., Hostia upadła na ziemię. Po jej podniesieniu zauważono na niej ślady krwi. Uznano to za cud. Hostię przechowywano tutaj przez prawie półtora wieku, aż do reformacji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.