Nie ma sensu szukać dalej

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 04.10.2015 14:20

W Szczecinku klerycy roku propedeutycznego uroczyście zainaugurowali swój pobyt w domu formacji im. św. Jana Pawła II.

Nie ma sensu szukać dalej Klerycy roku propedeutycznego z moderatorami ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Mszy św. 4 października w kościele pw. Miłosierdzia Bożego przewodniczył ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor WSD w Koszalinie. Koncelebrowali ją z nim moderatorzy roku propedeutycznego: ks. dr Radosław Suchorab, przełożony domu formacyjnego, i ks. dr Piotr Pękul, nowy ojciec duchowny.

W tym roku do koszalińskiego seminarium zgłosiło się 7 kleryków. Ich drogi do odkrycia powołania były różne, co pokazuje, jak wielowymiarowe musi być tzw. duszpasterstwo powołaniowe. - Próg seminarium przekroczyłem pierwszy raz w życiu, kiedy pojechałem na rozmowę z księdzem rektorem. Nawet nigdy nie widziałem na własne oczy tego budynku. Jednak jakoś tam trafiłem - mówi Rafał Kowalczyk z parafii pw. św. Michała Archanioła w Jastrowiu.

Jak przyznaje, dużą pomocą w odkryciu powołania były dla niego Czuwania Adwentowe, które co roku odbywają się w wielu parafiach diecezji z udziałem bp. Edwarda Dajczaka. - To były przełomowe momenty. Na początku sądziłem, że Pan Bóg powołuje mnie do zakonu. Po rozmowie z klerykami naszego seminarium, których spotkałem na "Ewangelizacji wioskowej", zacząłem odkrywać, że może jednak mam iść do seminarium diecezjalnego. Upewniłem się na Kongresie Nowej Ewangelizacji w Skrzatuszu. Wtedy zobaczyłem, że nasza diecezja też potrzebuje kapłanów, że nie ma sensu szukać dalej - opowiada Rafał.

Mateusz Wasilewski z parafii pw. św. Wojciecha w Koszalinie przyznaje, że jemu najbardziej pomogło prowadzenie indywidualne. - Przez wiele lat było dla mnie nie do pomyślenia, że mógłbym pójść do seminarium. Przełom nastąpił, kiedy zadałem sobie pytanie: "A co, jeśli bym poszedł?". Po prostu wracałem ze szkoły do domu i zadałem sobie to pytanie. Powoli powołanie we mnie dojrzewało. Znalazłem kierownika duchowego i on mnie poprowadził. Ze spowiedzi na spowiedź wiele rzeczy ze mnie wychodziło. Dużo pomocy uzyskałem od tego księdza. Odpowiedział mi na wiele wątpliwości i problemów. Poprowadził mnie. No, i jestem - dzieli się Mateusz.

Nie ma sensu szukać dalej   Klerycy roku propedeutycznego z moderatorami ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Program roku propedeutycznego jest ułożony tak, aby kandydaci do seminarium mogli przygotować się do wejścia już we właściwą formację do kapłaństwa zarówno od strony duchowej, ludzkiej, jak i intelektualnej. Szczecineccy klerycy mają zajęcia sportowe, z języka polskiego, z podstaw teologii. Odbywają też praktyki w Domu Pomocy Społecznej w Bornem Sulinowie, pracując tam z osobami starszymi i chorymi. W pewnym stopniu klerycy angażują się także w życie parafii pw. Miłosierdzia Bożego. W ciągu roku czekają ich także rekolekcje i wyjazdy integracyjne.

Jest to też czas na naukę języków obcych oraz rozwinięcie zainteresowań i talentów. - Myślałem o studiowaniu filmoznawstwa. Nadal bardzo interesuję się filmem i seminarium wcale mi w tym nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - mówi Igor Arczyński z parafii pw. św. Józefa Rzemieślnika w Koszalinie.

Na utworzenie roku propedeutycznego jako rocznej formacji, która jest oddzielona od studiów seminaryjnych i odbywa się w osobnym domu, diecezja koszalińsko-kołobrzeska zdecydowała się już w roku akademickim 2012/2013 jako pierwsza w Polsce. Przez pierwsze dwa lata dom formacji mieścił się przy parafii pw. św. Józefa w Połczynie-Zdroju. Od roku akademickiego 2014/2015 został przeniesiony do Szczecinka.

Z propozycji koszalińskich formatorów chcą korzystać inne diecezje. Na tegorocznym ogólnopolskim spotkaniu rektorów wyższych seminariów duchownych, które odbyło się we wrześniu w Olsztynie, ks. Wójtowicz i ks. Suchorab zaprezentowali odpowiedzialnym za formację do kapłaństwa wypracowany w Koszalinie model roku propedeutycznego.