Święta związana z Piłą?

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 47/2015

publikacja 19.11.2015 00:00

Ciężko pobita zakonnica otworzyła oczy. Na chwilę odzyskała przytomność. Słabym głosem zaczęła się modlić. Po chwili słowa modlitwy razem z nią powtarzało 90 współpasażerów, upchniętych w bydlęcym wagonie zmierzającym na zachód.

– Nieustannie proszę s. Ksawerię o pomoc w poszukiwaniach – mówi Tomek Borysewicz – Nieustannie proszę s. Ksawerię o pomoc w poszukiwaniach – mówi Tomek Borysewicz
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Przy słowach: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, nikt nie był w stanie powstrzymać łez. Gdy pociąg się zatrzymał, wynieśli ciało s. Ksawerii z wagonu i pochowali pospiesznie w pobliżu torów. Był 25 listopada 1945 roku. Piła. 70 lat później Do drzwi plebanii pilskiej Świętej Rodziny zastukały cztery zakonnice.

Pytanie o grób s. Ksawerii Marii Rohwedder zaskoczyło nie tylko pracujących tu salezjanów. Zdziwieni byli także lokalni historycy i regionaliści, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli ani o samej s. Ksawerii, ani o jej pochówku w „wyzwolonym” kilka miesięcy wcześniej mieście. Jeszcze większe zdumienie wzbudziła informacja, że poszukiwana zakonnica jest kandydatką na ołtarze.

Siostra Ksaweria Rohwedder jest jedną ze 104 zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy, które zginęły za wiarę w obronie czystości z rąk radzieckich i niemieckich żołnierzy. Najmłodsza miała 27, najstarsza 60 lat. 16 z nich już wkrótce prawdopodobnie zostanie ogłoszonych błogosławionymi. Zakonnica, o której mowa, w chwili śmierci miała 58 lat. Piła miała być jedynie miejscem przystankowym podczas ucieczki z zajętego przez czerwonoarmijskich wyzwolicieli Dobrego Miasta do klasztoru w Berlinie. 

„W Iławie rosyjski żołdak napadł na siostrę i próbował ją zgwałcić wobec wszystkich podróżujących. Gdy siostra gwałtownie zaczęła się bronić, rzucił ją na ziemię, bił kolbą po brzuchu i nogach, a pięściami okładał twarz” – tak relacjonuje Maria Dokter, która towarzyszyła zakonnicy w podróży. Gdy s. Ksaweria odzyskała świadomość, poprosiła współtowarzyszy podróży, żeby modlić się za napastnika. Jej stan był jednak tak zły, że nie miała szans przetrzymać wyczerpującej podróży w bydlęcym wagonie. Zmarła na dworcu kolejowym w Pile 25 listopada 1945 roku, we wspomnienie założycielki swojego zakonu.

Została pospiesznie pochowana w jednym z przydworcowych ogródków. I na tym wszelki ślad się urywa.

Kandydatka na ołtarze

Nowina o tym, że Piła może być związana z kandydatką na ołtarze, pojawiła się pod koniec września i przybrała postać sióstr katarzynek, z postulatorką procesu beatyfikacyjnego na czele. Jak zapowiadają, już w pierwszej połowie 2016 r. będzie gotowe tzw. positio, czyli najważniejszy dokument poprzedzający wyniesienie na ołtarze. Siostra Ksaweria Rohwedder byłaby drugą, po bł. Bronisławie Kostkowskim, który urodził się w Słupsku, związaną z naszą diecezją wyniesioną na ołtarze. – Niestety, nie udało nam się znaleźć żadnych informacji ani w archiwum państwowym, ani w USC, ani w dokumentacji cmentarza. Zrobiłyśmy zdjęcia dworca, ale po 70 latach sporo się tutaj pozmieniało – przyznaje s. Józefa Krause SCS, postulatorka generalna procesu, która przyjechała do Piły z Rzymu. Historia s. Ksawerii rozpaliła jednak serca tych, którzy o niej usłyszeli. Trop podjął Tomasz Borysewicz, świecki pracownik parafii pw. Świętej Rodziny w Pile i dziennikarz. – To byłaby pierwsza święta związana z pilską ziemią! Bardzo chciałbym, żeby mieszkańcy miasta usłyszeli o niej więcej, a jeśli się uda, to żebyśmy mogli wskazać grób s. Ksawerii – mówi Tomek. Różaniec

Pierwsze powojenne lata w Pile nie należały do najłatwiejszych. Jeden z największych węzłów kolejowych w Europie dla stosunkowo niewielkiej liczby ludzi, którzy byli w mieście, stanowił zaledwie kolejny etap podróży. Faktyczną władzę w mieście sprawowali czerwonoarmiści. Brak świadków, brak dokumentów i upływ czasu nie pomagają w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, gdzie znajduje się grób zakonnicy. Na apel pilskich salezjanów odpowiedziało jednak kilka osób. – Ich świadectwa dotyczą powojennych pochówków w pobliżu torów. Mamy trzy poszlaki, które być może doprowadzą nas do rozwiązania tajemnicy. Jedna z nich wskazuje na istniejące do dzisiaj dwa groby, znajdujące się na terenie prywatnego ogródka działkowego – mówi Tomek Borysewicz.

Być może wkrótce uda się doprowadzić do ekshumowania pochowanych we wskazanych miejscach ciał. – Chociaż minęło tyle czasu, wiemy, że możemy rozpoznać s. Ksawerię po dużym różańcu, którym była przepasana – zauważa. Dzięki akcji poszukiwawczej pilanie już zaczęli dowiadywać się co nieco o przyszłej błogosławionej. W dniu śmierci zakonnicy będą się modlić za jej wstawiennictwem podczas Mszy Świętej. Przygotowano obrazki z jej wizerunkiem i modlitwą. Tomek nie rozstaje się ze zdjęciem zakonnicy. – Po ludzku rozwikłanie tej zagadki może być niemożliwe, ale nie tracę nadziei, bo mam poczucie, jakby s. Ksaweria sama przyszła do nas i upomniała się, żeby odnaleźć miejsce jej pochówku. Tej ziemi z niełatwą historią najnowszą potrzeba takiego uświęcenia. Proszę s. Ksawerię o pomoc nieustannie – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.