Z grubej rury

Karolina Pawłowska

|

Gośc Koszalińsko-Kołobrzeski 50/2015

publikacja 10.12.2015 00:15

Adwent. Przez całą noc jechali na rowerach, szli, a nawet biegli do koszalińskiej katedry, żeby w sercu diecezji rozpocząć nowy rok liturgiczny – po męsku.

Dla jednych wyzwaniem jest całonocna wędrówka, dla innych wstanie na Mszę św. o 5 rano. Ważne, żeby je podjąć – mówią panowie Dla jednych wyzwaniem jest całonocna wędrówka, dla innych wstanie na Mszę św. o 5 rano. Ważne, żeby je podjąć – mówią panowie
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Stoimy przed katedrą, szczelnie zawijając się przed wiatrem. Zimno, mokro, chociaż nie najgorzej jak na koniec listopada i raczej barbarzyńską godzinę. Jest wpół do czwartej rano.

Alternatywa

Pierwszy zjawia się Krzysztof Głowiński. Do Koszalina z Góry Polanowskiej… przybiegł. Na rowerze towarzyszył mu kolega. Żona asekurowała z samochodu. – Trochę ponad 40 km – lekko posapuje, chociaż uśmiech ma od ucha do ucha. – To dużo czasu na modlitwę. Przychodzi taki moment, że jest się sam na sam z Panem Bogiem. I w radości z biegu, i w zmęczeniu. Miałem dwa kryzysy. Na 27 km wydawało mi się, że w ogóle się nie poruszam, przebieram nogami, ale stoję w miejscu. A drugi – przed samym Koszalinem – opowiada Krzysztof. Większość życia przed problemami uciekał.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.