Nie bali się pójść za Jezusem

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 06.01.2016 20:05

Blisko dwa tysiące osób przeszło ulicami Słupska, by radośnie świętować Uroczystość Objawienia Pańskiego.

Nie bali się pójść za Jezusem Ilość uczestników Orszaku robiła wrażenie na mieszkańcach Mateusz Sienkiewicz

Na tradycyjnym już Orszaku nie zabrakło oczywiście Trzech Króli.

Kolorowe stroje, uśmiechy na twarzy, wspólny śpiew kolęd i mroźne, rześkie powietrze. To już tradycja Orszaku Trzech Króli, który na stałe wpisał się w kalendarz wydarzeń słupskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji. Nie inaczej było w tym roku.

Jak na orszak przystało, na jego czele maszerowali trzej mędrcy: Kacper, Melchior i Baltazar. Jeden z nich pieszo, pozostali na koniach. A to dlatego, że jedno ze zwierząt odmówiło współpracy z Kacprem.

Dużo bardziej zdyscyplinowane były gardła uczestników Orszaku. Mroźne powietrze nie przeszkodziło we wspólnym kolędowaniu. - Przyjechałam tu z Sycewic. Byłam na poprzednim Orszaku i urzekła mnie ta radość. Zabrałam wnuka i idziemy razem - mówiła pani Sabina w przerwie między kolejnymi zwrotkami jednej z kolęd. - Aż się tańczyć chce - dodaje.

Prawie każdy maszerujący miał na głowie kartonową koronę. Bo tego dnia każdy mógł zostać królem, który maszeruje do nowonarodzonego Jezusa. - W zeszłym roku byłem Melchiorem, teraz jestem Archaniołem Gabrielem. Ale nie są tu ważne role, tylko to, jak przeżywamy to wydarzenie - mówi Jan, który co roku aktywnie bierze udział w orszaku.

Słupskie świętowanie rozpoczęło się przed kościołem św. Maksymiliana, gdzie rozegrano scenę w gospodzie. - Żyjemy w rzeczywistości, która jak ta karczma - trochę tumani, śmieszy, przestrasza. Ale jak będziemy szli w imię Boże, zawsze znajdziemy Dzieciątko. Ono jest Emmanuelem, Bogiem z nami - mówił ks. Lucjan Huszczonek, proboszcz parafii św. Maksymiliana.

Mateusz jest na orszaku co roku. Zawsze jako król Baltazar. Bo taką rolę kilka lat temu przypisała mu nauczycielka w ramach przedszkolnego przedstawienia. - On nie może doczekać się tego wydarzenia. Kiedy tylko w domu pojawia się choinka już przygotowuje koronę i berło - relacjonuje  mama Mateusza. - Lubię być królem, bo przyniósł Panu Jezusowi mirrę. Takie zioła - tłumaczy młody słupszczanin.

Szymon i Jakub to uczniowie z V Liceum Ogólnokształcącego w Słupsku. W tym roku postanowili wskrzesić turonia. - Straszymy nim dzieci i piękne dziewczęta - uśmiechają się licealiści, którzy przyznają, że taka forma świętowania bardzo im odpowiada. - Coś innego, niż zwykła Msza święta - dodają, po czym podbiegają do kolejnych maluchów.

W rolę Heroda tradycyjnie już wcielił się Krzysztof Kiepuszewski. Doskonale zdaje sobie sprawę, że odgrywa czarny charakter w ramach orszaku. - Przyznaję, że jestem grzesznikiem. Ale grzesznikiem, który idzie ku nawróceniu. I wzywam do tego wszystkich - podkreśla członek Szkoły Nowej Ewangelizacji. - Ale rzezi niewiniątek i zabójstwa Jana Chrzciciela się nie wyprzesz - wypomina mu z uśmiechem stojący obok mężczyzna.

Orszak zakończył się wspólnym kolędowaniem na placu przed słupskim ratuszem.