Brodaty mnich na zdjęciu w pokorze nie unosi nawet wzroku. Za to tłumy w koszalińskim kościele wpatrują się w niego, prosząc o uzdrowienie duszy i ciała. Tysiące ludzi na całym świecie nie mają wątpliwości co do mocy jego wstawiennictwa.
Po Mszy św. i modlitwie przed Najświętszym Sakramentem wierni zostali namaszczeni olejem wypływającym z grobu świętego mnicha
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Na pierwsze dźwięki Kubuś uśmiecha się promiennie i zaczyna dyrygować śpiewakami ze scholi. Ma 8 lat i śmiertelną chorobę. Nie mówi, bez pomocy nie chodzi. Agnieszka powtarza słowa modlitwy za nich oboje. Wpatruje się w Najświętszy Sakrament i zdjęcie brodatego mnicha stojące tuż przy ołtarzu. Za jego wstawiennictwem prosi o cud dla syna. Klęcząca obok starsza kobieta ściska w dłoniach obrazek z wizerunkiem pustelnika. Inna młoda mama głośno szlocha. Choć to dzień powszedni, koszaliński kościół Podwyższenia Krzyża Świętego jest pełen ludzi. Wielu z nich przyszło tu ze swoją pilną sprawą do załatwienia. Przyciągnęło ich imię ojca Charbela.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.