Razem z Nim na Golgotę

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 11/2016

publikacja 10.03.2016 00:00

Ekstremalna Droga Krzyżowa. Są zwyczajni, wcale nie skrajni, chociaż tym razem idą za Jezusem ekstremalnie. Dziesięć godzin nocnego marszu to dość czasu, żeby wiele zrozumieć.

  W małych grupach lub samotnie uczestnicy EDK spędzili na trasie około 10 godzin w marszu i milczeniu, doświadczając spotkania z Bogiem W małych grupach lub samotnie uczestnicy EDK spędzili na trasie około 10 godzin w marszu i milczeniu, doświadczając spotkania z Bogiem
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Dla jednych to zmierzenie się ze swoją słabością fizyczną, dla innych ofiarowanie bolących nóg w konkretnej intencji.

Doświadczyć do żywego

Pierwsi ekstremalni zjawiają się w słupskim sanktuarium św. Józefa jeszcze przed świtem. Jest ciemno, zimno, drzwi kościoła zamknięte na głucho. U św. Józefa spodziewają się pątników dopiero koło godziny 7 rano. – Zgubiliśmy się i poszliśmy po prostu na azymut krajówką. Narzuciliśmy sobie ostre tempo – śmieją się, gdy bardzo zmęczeni siadają na stopniach świątyni. Jeszcze tylko ostatnia stacja Drogi Krzyżowej pod krzyżem misyjnym i można wracać do domu. Z ósemki zagubionych zostaje tylko Grzesiek. Jeszcze nie dzwoni po brata, żeby po niego przyjechał. – Szedłem w intencji nawrócenia i uzdrowienia w rodzinie, ale po drodze dostałem też intencje od jednego księdza. Obiecałem, że zaniosę je do sanktuarium, więc poczekam, aż będzie otwarte – mówi zdeterminowany. 42 kilometry pokonane z Ustki do Słupska dały mu nieźle w kość. Ciężko z powrotem włożyć oblepione błotem buty. Na stopach zdążyły się porobić odciski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.