Nowy biskup, czyli kto?

ks. Wojciech Parfianowicz


|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 21/2016

publikacja 08.06.2016 20:56

– Jakiś czas był moim spowiednikiem 
– wspomina Władysława.
– W przełomowym momencie 
mego życia pomógł mi załatwić pracę i mieszkanie – opowiada Agata. 
– Nadal jestem człowiekiem i kapłanem – mówi biskup nominat Krzysztof Włodarczyk.

Biskup nominat 
święcenia biskupie 
przyjmie 11 czerwca
w bazylice kołobrzeskiej. Biskup nominat 
święcenia biskupie 
przyjmie 11 czerwca
w bazylice kołobrzeskiej.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

W garażu u mamy stoi jego yamaha virago. – 6 lat temu zrobiłem prawo jazdy na motor. To była nowa pasja, która mnie ogarnęła – mówi ks. Włodarczyk, ubolewając, że ze względu na nawał pracy ma coraz mniej czasu na wszelkie hobby. Podobnie jest z jeździectwem. Mało kto wie, że przyszły biskup dosiada czasami wierzchowca. – Mam u siebie cały sprzęt. Przeszedłem specjalny kurs w Skibnie.
Serial „Ranczo” oglądał regularnie, „Ojca Mateusza” od czasu do czasu. W jego filmotece
króluje jednak klasyka: Berg-
man, Antonioni, Fellini. Podobnie jest z muzyką, choć na początku kapłańskiej drogi lubił jeszcze posłuchać ostrego rocka: Deep Purple, Led Zeppelin. – Po prostu przyszedł czas na wyciszenie – wyznaje.
Kocha podróże. Ma za sobą kilka dalekich: do Meksyku, Stanów Zjednoczonych czy na Kubę. – Każdego roku staram się też zobaczyć jakiś kawałek Polski. 
Na nowo ją pokochałem – stwierdza.
Kim jest przyszły biskup pomocniczy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej?


Człowiek


– Byłam nauczycielką... Jego Ekscelencji Krzysztofa (śmiech). I tak wiem, że będzie chciał,
żeby wciąż mówić do niego Krzysiu – mówi Jadwiga Drzazga, która w podstawówce w rodzinnym Rusinowie k. Jarosławca uczyła nominata języka polskiego. 
– Jak przeczytałam teraz jego życiorys, to się zdziwiłam, że on
robił tyle rzeczy – kanonik,
dyrektor tego i tamtego. Matko jedyna! Nic się nie chwalił, nic człowiek nie wiedział. Płakałyśmy jak bobry, gdy doszła do nas wieść o nominacji – opowiada pani Jadwiga.
– Wolę, jak mój szef jest w pracy, niż jak go nie ma – przyznaje Emilia Gawrońska, od 9 lat sekretarka nominata w wydziale duszpasterskim kurii biskupiej. 
– Jako jeden z nielicznych księży i w ogóle mężczyzn całuje kobiety w rękę i wstaje, kiedy kobieta wchodzi do jego biura. Interesuje się człowiekiem. Potrafi przyjść do moich córek (8, 10, 12 lat) na urodziny – dzieli się pani Gawrońska.
– Chciałbym w mojej posłudze zobaczyć pojedynczego człowieka, słuchać go i pomóc, na ile będę potrafił – mówi na progu nowej misji ks. Włodarczyk. Na własnej skórze już wcześniej doświadczyła tego m.in. Agata Łokietek-Maliszewska. – W przełomowym momencie mojego życia pomógł mi załatwić pracę i mieszkanie – mówi.


Praca


Emilia Gawrońska przyznaje, że w pracy jej szef nie zna umiaru: – Potrafi zadzwonić nawet po godzinie 22. Pytam wtedy: „Co ksiądz robi jeszcze o tej porze w biurze?”. Najczęściej słyszę: „Już wychodzę”. On zupełnie nie żyje swoim życiem. Drzwi do jego biura nie zamykają się. Ciągle dzwoni telefon. Ludzie czegoś chcą, a on nie ma czasu na swoje sprawy. Potem musi siedzieć do późna. Nieraz mówiłam: „Zamknę drzwi i powiem, że księdza nie ma, żeby ksiądz wreszcie zrobił swoje”.
Jak twierdzi mama ks. Krzysztofa, Longina Włodarczyk, szacunek do pracy jej syn wyniósł z rodzinnego domu w niewielkim Rusinowie, które jest filią parafii Łącko. – Mieliśmy spore gospodarstwo, krowy, świnie. Od najmłodszych lat Krzysiu pomagał w domu, w polu i oborze. W ogóle nie miał wakacji – wspomina 80-letnia mama biskupa.


Wiara


Każdy mieszkaniec seminarium i okolic wie, że gdy koło Centrum Edukacyjno-Formacyjnego stoi zaparkowany w godzinach wieczornych srebrny samochód z rejestracją „ZSL”, jedno jest pewne – wokół stawku krąży z prędkością błyskawicy ks. Włodarczyk, odmawiając Różaniec. – Lubię szybko chodzić – śmieje się nominat.
Jak sam przyznaje, także na jego wiarę miał wpływ dom rodzinny. Mama Longina wspomina dawne dzieje: – Modliłam się z dziećmi, jak chyba każda mama. Mówiłam z nimi pacierz, ale cały. Jedna z córek któregoś razu zdenerwowała się i mówi: „Mamo, ty ten pacierz taki długi to sobie chyba sama wymyśliłaś”. Na religii uczyli się, żeby oprócz modlitw mówić 10 przykazań, a ja i główne prawdy wiary i 7 sakramentów świętych... 


Powołanie


– Jak Krzysiu miał może 6 lat, w naszej parafii były rekolekcje. Prowadził je ojciec paulin. Misjonarz zapytał, która z nas, matek, zgłosiłaby się do modlitwy o powołania. Rozdawał kartki z tą modlitwą (Pawła VI). Zgłosiło się wiele kobiet, na pół roku, na rok. Ja powiedziałam, że podejmuję tę modlitwę do końca życia – opowiada Longina Włodarczyk. – Nie sądziłam, że uproszę u Boga powołanie dla swojego syna – dodaje wyraźnie wzruszona. Pokazuje kartkę z modlitwą. Odkłada ją. Zaczyna recytować z pamięci: „O Jezu, Boski Pasterzu...”. Po prawie 50 latach codziennego odmawiania zna ją już bardzo dobrze.
– To jest dla mnie wciąż niepojęta tajemnica. Miałem inne plany co do swojego życia, ale odpowiedziałem na zaproszenie, które wyczuwałem w sercu. To nie pochodziło ze mnie – przypomina sobie ks. Włodarczyk. O nowym powołaniu biskupim mówi natomiast: 
– W Roku Miłosierdzia zdarzają się cuda, a Baranek Paschalny jest nieprzewidywalny i często zaskakuje. Pan Bóg okazuje mi wielkie miłosierdzie. Wziął mnie z tego ludu i do tego ludu mnie posyła. Nadal będę służył tej diecezji, tu się nic nie zmienia, tylko misja już jest inna.


Posługa


Każdy kapłan ma jakiś swój rys. Co jest charakterystyczne dla nowego biskupa? Na pewno zaangażowanie w pracę z rodzinami: w duszpasterstwie rodzin, poradnictwie rodzinnym, w Domowym Kościele, czyli rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie. Nominat podkreśla, że chciałby, aby troska o rodzinę była jednym z ważniejszych punktów jego posługi biskupiej. – Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. Trzeba wspierać te małżeństwa, które trwają w jedności oraz wspomagać te, które słabną. Jest w Kościele wiele propozycji dla małżeństw, które warto i trzeba podejmować – mówi ks. Włodarczyk.
Romuald Glanc z Kołobrzegu, który razem z żoną od lat zaangażowany jest w ruch „Spotkań małżeńskich”, współpracując ściśle z ks. Włodarczykiem, nie kryje radości, że biskupem zostaje kapłan „rodzinny”. – Jakie to ważne, żeby kapłan i biskup widział konieczność pracy z rodzinami. Ileż małżeństw udało nam się uratować! Czasami na spotkania przyjeżdżały pary już po złożeniu papierów rozwodowych. Po rozmowie i spacerku z ks. Krzysztofem szli do spowiedzi – opowiada Romuald Glanc.
Przyszły biskup pomocniczy znany jest także z pracy z alkoholikami. Wszystko zaczęło się na pierwszej parafii w Lipiu. To wtedy młody kapłan trafił na spotkanie w ośrodku terapeutycznym w Stanominie. – Zastanawiałem się, co mogę zrobić dla tych ludzi. Zdecydowałem się na Krucjatę Wyzwolenia Człowieka – mówi nominat, który już prawie 30 lat jest abstynentem. Od lat organizuje spotkania i rekolekcje dla osób uzależnionych i niejeden alkoholik zawdzięcza mu trwanie w trzeźwości.
– Ten człowiek ma charyzmat do pracy z uzależnionymi – zaświadcza Tadeusz Lewandowski z Białogardu, trzeźwy od 17 lat.
– Poznałem ks. Krzysztofa zaraz po terapii na spotkaniu modlitewnym w domu rekolekcyj-
nym, gdzie dzisiaj jest CEF. Dzięki niemu przebudziłem się duchowo.
Barbara z Białogardu, alkoholiczka trzeźwa od 16 lat, przyznaje, że w ks. Włodarczyku ujęło ją nie tylko to, co mówił, ale także ludzka przystępność i normalność. – Poszłam na bezalkoholowy bal sylwestrowy w CEF. Ksiądz Krzysztof był... wodzirejem. Wspaniały facet. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji.
Jest też wiele osób, które przyszłego biskupa ceni jako kierownika duchowego czy spowiednika. – Jakiś czas był moim spowiednikiem. Nie przeszkadzało mi to, że znaliśmy się z liceum, że jesteśmy z tej samej miejscowości. On ma w sobie to coś. Potrafi przygarnąć – dzieli się Władysława Dudzińska z Rusinowa.
Co na decyzję papieża księża w diecezji? Niektórzy mówią, że kapłani, którzy by nie szanowali albo zwyczajnie nie lubili nominata, są jak wyspy Bergamuty z wiersza J. Brzechwy... „i tylko wysp tych nie ma”.•


Biskup nominat
Krzysztof Włodarczyk


Urodził się 25 lutego 1961 roku. Ma brata i dwie siostry. Święcenia prezbiteratu przyjął 21 czerwca 1987 roku. 
W diecezji pełnił różne funkcje. Był m.in. dyrektorem Domu Rekolekcyjnego w Iłowcu oraz w Koszalinie, diecezjalnym duszpasterzem rodzin, obrońcą węzła małżeńskiego w Sądzie Biskupim, asystentem zgromadzenia sióstr
ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej, diecezjalnym moderatorem Domowego Kościoła, wicerektorem seminarium. Odpowiadał za budowę Centrum Edukacyjno-Formacyjnego w Koszalinie i był jego pierwszym dyrektorem.
21 lutego 2005 roku ukończył studia z teologii pastoralnej na UKSW w Warszawie, broniąc pracy doktorskiej
pod tytułem „Model duchowości małżeńskiej i rodzinnej we współczesnych ruchach rodzinnych w Polsce”.
Od roku 2007 był dyrektorem wydziału 
duszpasterskiego kurii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.