Dla jednych to miejska legenda lub marketingowy chwyt, dla innych szansa. Wrak poniemieckiej łodzi podwodnej podgrzał emocje pasjonatów i rozpalił nadzieję na pomorski „złoty pociąg”.
Dla Łukasza Ogińskiego i Patricka Krzemienia skarbem z jeziora są i ciekawe formacje skalne, i zatopione dłubanki, ale nie wykluczają, że i U-Boot może kryć się na jego dnie.
Karolina Pawłowska
Wszystko za sprawą śledztwa eksploracyjno-historycznego, które ogłosił starosta powiatu drawskiego.
Od guzika do U-Boota
Wrak niemieckiej łodzi podwodnej w jeziorze Drawsko to miejska legenda, która na początku roku ożyła i nabrała rumieńców. – Ludzie nie pytają, czy w jeziorze są U-Booty, tylko kiedy będziemy je wyciągać – przyznaje Stanisław Kuczyński, drawski starosta. W okolicy Czaplinka mieszkańcy od dziesięcioleci opowiadają, że w budynku dzisiejszego liceum nad jeziorem, przy ulicy Parkowej, znajdowała się baza szkoleniowa oficerów niemieckiej marynarki wojennej. Pogłoskę można by między bajki włożyć, gdyby nie znalezisko jednej z amatorskich grup eksploracyjnych. Mały guzik od płaszcza marynarza Krigsmarine rozpalił wyobraźnię poszukiwaczy i lokalnych pasjonatów historii, co postanowili wykorzystać inicjatorzy akcji „Jezioro Tajemnic”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.