Mistrzowie na wózkach w więzieniu

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 08.09.2016 18:56

Niepełnosprawni sportowcy motywowali więźniów do walki o lepszą przyszłość.

Mistrzowie na wózkach w więzieniu Sportowcy przekonywali zebranych, że można porzucić więzienie własnych ograniczeń Katarzyna Matejek /Foto Gość

Temat tegorocznej edycji 13. Europejskiego Festiwalu Filmowego "Integracja Ty i Ja" - "Mistrzowie sportu, mistrzowie życia" - stał się okazją do spotkań z niepełnosprawnymi sportowcami. 8 września, w ramach tzw. Małego Festiwalu, zawitali oni do koszalińskiego Zakładu Karnego. W spotkaniu wzięło udział 80 skazanych oraz przedstawiciele władz, ośrodków kultury i pomocy społecznej. Przybyli także bp Edward Dajczak oraz reprezentacja Domu Miłosierdzia Bożego.

Koszykarzy i rugbystów na wózkach lub o kulach wprowadził do więziennej auli Krzysztof Głombowicz, sportowiec i komentator sportowy. Zna problem niepełnosprawności, bowiem chory w dzieciństwie na heinego-medina spędził je na wózku, potem zaczął chodzić o kulach. Długo nie mógł się pogodzić z kalectwem.

- Od kilku lat przyjeżdżam tu z moimi gośćmi i zawsze tak zaczynam rozmowę: "Wy jesteście za kratami własnego więzienia, a my za kratami niepełnosprawności" - wyjaśnia cel spotkania z osadzonymi. Zaprosił sportowców, by opowiedzieli o głupocie, brawurze, alkoholu, braku szacunku do ludzi - przyczynach, które wepchnęły ich w wózek inwalidzki. I by przekonali skazanych, że są sposoby, aby ze swojego więzienia wyjść. - Już nie czuję się, że jestem uwięziony - zaświadczył Rocky, koszykarz, którego kaleką uczyniło niefortunnie wykonane salto. - Przyszedł taki dzień rehabilitacji, że zrozumiałem, jak wiele mogę osiągnąć. Najpierw ktoś pokazał mi, jak założyć skarpetkę w mniej niż pół godziny. Tak się zaczęło.

Krzysztof Głombowicz widzi sens integracji. - Spotykamy się z więźniami od 10 lat, jeszcze zanim rozpoczęły się tu Małe Festiwale. Z wieloma z nich zaprzyjaźniliśmy się, niektórzy dobrym zachowaniem cały rok pracują tu na to, by móc uczestniczyć w EFF, pomagać w miasteczku festiwalowym - wyjaśnia.

- Od 6 lat organizujemy w naszych murach Małe Festiwale - podsumowuje inicjatywę ppłk Wiesława Panaszewska, dyrektor ZK. Uważa je za świetny pomysł na resocjalizację skazanych, zresztą w ślad za koszalińskim poszły także inne zakłady karne, m.in. w Czarnem, Wierzchowie, Dąbrowie, Szczecinku. - Widzimy, jak dobrze to wpływa na osadzonych. Po każdym takim spotkaniu opisują swoje refleksje i widać w nich zrozumienie, że warto coś ze sobą robić. Dostrzegają, że skoro osoby niepełnosprawne odnoszą sukcesy, a niektórzy wręcz zdobywają szczyty, to znaczy, że od każdego osobiście zależy, jak potoczy się jego życie.

W ramach Małego Festiwalu więźniowie integrowali się także z niepełnosprawnymi z lokalnych placówek opiekuńczych działających w ramach Polskiego Stowarzyszenia Na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną "Koło" w Koszalinie. Wspólnie uczestniczyli w zwieńczonych wystawą warsztatach rękodzieła oraz wystawili "Teatr bez słów” o wykluczeniu społecznym osób z widocznym kalectwem.