Faceci w mucetach

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 42/2016

publikacja 13.10.2016 00:00

Gdy krzykną: „Vivat Jesus. Totus Tuus!”, szyby trzęsą się w oknach. Ale nie o krzyki ani przebieranki tu chodzi. – W razie czego mamy zawsze przy boku miecz – mówi jeden z nich. Widać, że nie żartuje.

Członkowie Chorągwi Ducha Świętego z relikwiami św. Jana Pawła II. Ważną sprawą w rycerstwie jest postawa braterstwa. Jego członkowie nawzajem wspierają się nie tylko modlitwą. Członkowie Chorągwi Ducha Świętego z relikwiami św. Jana Pawła II. Ważną sprawą w rycerstwie jest postawa braterstwa. Jego członkowie nawzajem wspierają się nie tylko modlitwą.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Jestem Wielkim Rycerzem Chorągwi Ducha Świętego – mówi o sobie Janusz Gajewski z Koszalina. – No tak – powie ktoś patrzący z boku. – Mają panowie zabawę... ci akurat w rycerzy. Nic bardziej mylnego. Rycerze św. Jana Pawła II to poważni ludzie. – Od robotnika do prezesa – mówi Janusz Gajewski, wskazując na różnorodność grupy. W Polsce jest ich ponad 250, w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej na razie 12. Ich celem, oprócz osobistej formacji na wzór św. Jana Pawła II, jest także popularyzacja jego nauczania, promocja patriotyzmu, duchowości mężczyzn, a także obrona życia poczętego oraz kapłanów. – W razie czego mamy zawsze przy boku miecz – mówi jeden z koszalińskich rycerzy, sięgając do kieszeni po różaniec. Każdy rycerz ma go zawsze przy sobie i codziennie odmawia.

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.