Z prochu powstałeś i w proch się... obróciłeś

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 44/2016

publikacja 27.10.2016 00:00

Trumna czy urna? To coraz częstsze pytanie, które ludzie zadają sobie, myśląc o pogrzebie swoich bliskich... i swoim własnym. Okazuje się, że jednak forma ma znaczenie.

►	Jedno z kolumbariów na cmentarzu komunalnym w Koszalinie. Przy każdym grobie przewidziano niewielką półkę na znicze i kwiaty. ► Jedno z kolumbariów na cmentarzu komunalnym w Koszalinie. Przy każdym grobie przewidziano niewielką półkę na znicze i kwiaty.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Słowo krematorium jest bardzo obciążone historycznie, dlatego niektórzy wolą mówić o spopielarni zwłok. Tego typu miejsc pojawia się coraz więcej. W Koszalinie przy prywatnych domach pogrzebowych działają już dwa. PGK planuje stworzenie kolejnego. Krematorium funkcjonuje także w Słupsku oraz, do niedawna jedyne na Pomorzu Środkowym, w Ramlewie. Zainteresowanie kremacją wzrasta. Zmienia się także wygląd cmentarzy, na których pojawiają się specjalne ścianki na urny zwane kolumbariami.

Skala zjawiska

Prym w tej dziedzinie w regionie wiedzie Koszalin. Jak podaje Agata Madalińska z administracji miejscowego cmentarza, od stycznia do września 2016 roku odbyły na nim 982 pogrzeby, z których 275 to pochówki urnowe, co stanowi 28 proc. W Słupsku, jak informuje zarząd cmentarza, takich pogrzebów jest 20 proc. rocznie. Trochę mniej ciał spopiela się w Pile i w Szczecinku. W obu tych miastach pochówki urnowe stanowią 11 proc. Prawdopodobnie wynika to z braku krematorium na miejscu, co czyni taki pogrzeb bardziej kłopotliwym. Jednak również w tych miejscowościach wzrost liczby kremacji jest znaczny. W Pile w roku 2014 takich pogrzebów było nieco ponad 30, a rok później już prawie 80, co oznacza wzrost o ponad 100 proc.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.