Dostrajani przez Boga

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 11.11.2016 23:58

- Ludzie widzą Boga przez naszą wierność lub niewierność. Nic ich nie obchodzą treści, za którymi nie stoi świadectwo. Bóg nie oczekuje od nas, że będziemy idealni. On oczekuje, że będziemy, jak On, miłosierni - przypomniał bp Edward Dajczak członkom Ruchu Światło-Życie.

Dostrajani przez Boga Ponad pół tysiąca oazowiczów wzięło udział w 23. Pielgrzymce Ruchu Światło-Życie Karolina Pawłowska /Foto Gość

Nawet kłopoty komunikacyjne związane z robotami drogowymi nie powstrzymały ich przed dotarciem na swoje doroczne świętowanie. Do Koszalina zjechało się z całej diecezji ponad 550 oazowiczów. Wyższe Seminarium Duchowne opanowały rozbrykane dzieci, pełna entuzjazmu młodzież i rozmodleni dorośli, czyli wszystkie gałęzie Ruchu Światło-Życie.

- Dla tych, którzy są już w Ruchu, pielgrzymka to ładownie baterii, spotkanie z przyjaciółmi; dla tych, którzy przyjeżdżają po raz pierwszy, to wielkie doświadczenie wspólnoty, zarażenie się tym, co oferuje formacja oazowa - mówi ks. Dawid Hamrol, od września diecezjalny moderator Ruchu.

Ale pielgrzymka to również okazja do podejmowania konkretnych tematów i zagadnień. W tym roku oazowiczom przyświecało hasło: "Miłosierni jak Ojciec".

- Pan Jezus stawia nam wysokie wymagania. Mówi: "Przebaczajcie tym, którzy wam zawinili, módlcie się za tych, którzy was skrzywdzili". To wysoko ustawiona poprzeczka, z którą niełatwo sobie poradzić. A na koniec mówi jeszcze: "Bądźcie tak miłosierni, jak Ojciec". Skoro Bóg jest miłosierny, to my też musimy tacy być. A więc nie wystarczy, że będziemy patrzeć na Niego, że będziemy doświadczać miłosierdzia, sami musimy tak żyć. Na pielgrzymce każda grupa, poprzez dostosowane do swojego wieku treści, szuka odpowiedzi, jak to hasło realizować na co dzień - wyjaśnia ks. Hamrol.

Centralnym punktem pielgrzymki była Msza św., której przewodniczył bp Dajczak. Hierarcha sprawował ją w intencji oazowiczów i Ojczyzny.

- Oazy są po to, byśmy się nauczyli chodzić po drogach, po których chodzi Jezus. Żebyśmy się od Niego uczyli, jak wygląda prawdziwie ludzkie serce, jak pięknie wygląda człowiek, za którym tęsknił i jakiego stworzył Bóg, i żebyśmy byli ludźmi na miarę, jaką w Chrystusie zostawił nam Bóg. Modlę się o to dla naszej ojczyzny, bo to dobry sposób także na nasze bycie dla Polski - mówił.

Odnosząc się do kończącego się Roku Miłosierdzia, wskazywał, że osiem błogosławieństw to portret Jezusa. Żeby je zrozumieć, trzeba przyjmować je w całości.

- To nie jest rok, który można po prostu "zaliczyć". To jest rok nauki patrzenia na Boga. Widzenie w prawdzie domaga się życia w prawdzie. Miłosierdzia nie da się wyćwiczyć jak mięśni na siłowni. Błogosławieni miłosierni - tego błogosławieństwa nie da się odseparować od pozostałych - podkreślał hierarcha.

- Dopóki nie będziemy widzieli siebie nawzajem oczami Boga, dopóty będziemy widzieli siebie źle: według własnych poglądów, idei, osądów. Jeżeli mamy być miłosierni, to potrzeba determinacji, która bierze się ze spotkania z Jezusem, z modlitwy. To, jakimi oczami patrzymy, jest decydujące. W ten sposób możemy budować wspólnotę - dodał pasterz diecezji.

Biskup Dajczak przypominał członkom Ruchu, że uczeń Jezusa jest zarazem Jego misjonarzem.

- Wchodzimy w świat zarzucony tyloma propozycjami na życie, że dla młodych to, co słyszą od ewangelizatora, to jedynie kolejna ideologia. Czy to będzie mama, tata, biskup, ksiądz, siostra zakonna, wzruszy tylko ramionami: ideologia. I już po ewangelizacji. Musimy się nauczyć, jak przez naszą "odblaskową", Jezusową miłość sprawić, by ktoś zobaczył Boga. Żeby przez nasze przemienione serce i ręce doświadczył Jego miłości - podkreślał.

Kończąc homilię, biskup odwołał się do papieskiej bulli „Misericordiae vultus”, ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz. - Ojciec Święty mówi w niej, że miłość nie może być abstrakcyjnym słowem i z samej natury jest życiem. Że miłosierdzie Boga jest Jego odpowiedzialnością za nas, bo  Bóg czuje się odpowiedzialny, to znaczy: pragnie naszego dobra i chce nas widzieć szczęśliwymi, napełnionymi radością i pokojem. Na tejże właśnie długości fali powinna zostać dostrojona i zorientowana miłość miłosierna chrześcijan. Teraz nie pozostaje nam już nic więcej niż prosić: Jezu, dostrajaj nas! - mówił bp Dajczak.