Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 20.11.2016 14:45

- Miłosierdzie Boga jest zawsze bez warunków wstępnych, ale nie może pozostać bez konsekwencji - przypominał bp Edward Dajczak w koszalińskiej katedrze.

Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna Prze Najświętszym Sakramentem wierni w koszalińskiej katedrze dokonali Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Hierarcha przewodniczył uroczystej Mszy św. zamykającej obchody Roku Miłosierdzia, podczas której dokonano również Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana.

- Niedawno dostałem dramatyczny list od pracownicy jednego z urzędów. Napisała: „już nawet opłatek, którym łamali się także niewierzący, zamienili nam na „kawę bożonarodzeniową”. A uczniowie Jezusa? Milczą”. Chociaż akurat w tej grupie 90 procent to ludzie, którzy znają drogę do świątyni, milczą ze spuszczoną głową. To ważny sygnał. Ten, którego nazywamy Królem, jest Tym, który dał się odkryć przez krew przelaną na krzyżu. Poprzez skrajną ofiarę, wyszydzony, opuszczony Bóg objawia w Synu swoją miłość, której nikt nie jest w stanie zatrzymać. Trzeba nam iść za Jezusem, tropem Jego Ewangelii, tych momentów, kiedy On jest pośród nas - mówił w homilii bp Dajczak.

Przypominał, że symboliczne zamknięcie Bram Miłosierdzia w naszych kościołach i koniec Nadzwyczajnego Jubileuszu, nie oznacza kresu oddziaływania Bożego Miłosierdzia ani naszego zobowiązania do podążania za nim.

- Przez bramy łaski naszych świątyń powinniśmy wychodzić na ulicę jak procesja, tak, żeby ludzie widzieli, że to Bóg wychodzi do nich ze swoją miłością. Przez naszą miłosierną miłość mamy pokazywać ludziom Jezusa. Miłosierdzie Boga jest zawsze bez warunków wstępnych, ale nie może pozostać bez konsekwencji. Dlatego Rok Miłosierdzia jest zadaniem, królowanie Jezusa w nas jest zadaniem: by w naszych sercach, twarzach, rękach, ludzie zdumieni czytali Ewangelię. By widzieli, że nasz Pan i Król nawet z tak ułomnego człowieka, potrafi zrobić kogoś wspaniałego, pięknego. Nic się nie skończyło, wszystko się zaczęło - zaznaczał.

Na zakończenie Mszy św., przed najświętszym Sakramentem, wierni razem z biskupem dokonali Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana.

- Słowa były wielkie, każde słowo miało ogromny ciężar. Trzeba je będzie wciąż powtarzać w kółko, ale mamy już do czego wracać - mówi w rozmowie z Gościem Niedzielnym bp Dajczak.

- Takie akty są potrzebne. Człowiek jest tak skonstruowany, że nawet, jeśli złamie przyrzeczenie, to ma do czego wracać. Najgorzej jest, kiedy nie ma żadnych treści, do których można wrócić. To rodzi beznadzieję. Papież Franciszek mówił nam, że Rok Miłosierdzia jest potrzebny, bo tak wielu ludzi jest poranionych i nie widzi możliwości wyjścia, powrotu, ma dziurę w sercu, która niszczy. My wiemy, do czego mamy wracać, wiemy, Kto na nas czeka - podkreśla hierarcha.

To, jak zauważa, to szczególnie ważne w diecezji, w której nawet poprzez praktyki niedzielne widać postępującą laicyzację.

- Ratzinger pisał już w 1958 r., że jedną z najgroźniejszych sytuacji jest rodzące się wewnątrz Kościoła pogaństwo. Ono się rodzi przez zobojętnienie. Człowiek staje się nijaki. To wyrywanie się w górę, podnoszenie się, choćby przez pragnienie ogłoszenia Jezusa Królem, jest dla nas szansą - mówi bp Dajczak.

- Mamy zbyt wielu letnich. Zapytani, nie deklarują ateizmu, ale nie ma w nich ani ognia Ducha Świętego, ani odruchu miłości, ani nawet pragnienia. Mam nadzieję, że ta część Kościoła, która już jest bliżej Boga, poderwie się jeszcze bardziej. Potrzeba nam małych wspólnot o jasnym, klarownym, ewangelicznym sposobie życia. Patrząc na nich ci, którzy są letni będą pytać: jak oni to robią? Dlaczego są gorący? Czeka nas spore odrodzenie, temu służą takie akty, temu tez ma służyć trwający w diecezji synod. Pan Bóg szuka tych, którzy są solą ziemi. Zwietrzała sól do niczego się nie nada - dodaje.

Jak to robić, by nie zatrzymać się tylko na deklaracji?

- Od kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, od tego czasu Ewangelia przyjmuje się, kiedy się wciela, kiedy wchodzi w nasze życie. Jezusowi nie chodziło o przekazywanie informacji o Bogu czy ideologii. On pokazuje nam Jego miłosierną twarz i mówi: „idźcie i czyńcie to, co Ja” - zachęca bp Dajczak.

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata to także patronalne święto Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Podczas Mszy św. świeżo upieczeni członkowie KSM-u z całej diecezji złożyli swoje ślubowanie. Co obiecywali młodzi gotowi do działania można przeczytać TUTAJ.