W Rydze kameralnie i szczerze

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 02.01.2017 20:46

Diecezjanie wrócili z ESM do Koszalina i Wałcza. Chłodno, ale za to kameralnie - oceniają łotewskie spotkanie młodych z całego świata.

W Rydze kameralnie i szczerze W ośrodku wystawowym na ryskiej wyspie Kipsala nasi diecezjanie modlili się, rozmawiali i posilali. Joanna Osiadacz

I nie o stopnie Celsjusza chodzi, a raczej o temperaturę emocji. Europejskie Spotkanie Młodych po raz pierwszy odbywało się w kraju nadbałtyckim, tak daleko na wschód Europy, że wielu młodych z jej południa nie podjęło trudu dalekiej podróży. Ostatecznie przybyło ich do Rygi 15 tysięcy, znacząco mniej niż podczas poprzednich spotkań.

- Brakowało Portugalczyków, Hiszpanów, Włochów, z nimi zawsze było dużo zabawy, tańca - ocenia towarzyszący pielgrzymom ks. Andrzej Pawłowski z parafii pw. św. Mikołaja w Wałczu.

Nie bez znaczenia była także powściągliwość samych Łotyszy. Pielgrzymi ESM, przyzwyczajeni do entuzjastycznego witania ich na ulicach, w tramwajach i metrze, tym razem czuli się nieco jak intruzi. - Chociaż na noclegach spotkaliśmy się z życzliwością gospodarzy, to ci, którzy nas widzieli śpiewających w autobusie, tramwaju, byli sceptyczni, odnosiliśmy wrażenie, że zakłócamy im porządek. Na uśmiechy przechodniów nie bardzo mogliśmy liczyć - powiedział ks. Pawłowski.

Joanna Osiadacz z Koszalina również dostrzegła ten dystans. - Ryga jest dosyć mocno zróżnicowana wyznaniowo, przesiąknięta chłodną kulturą wschodnią. Jednak na długo pozostanie w pamięci, dzięki tym ludziom, którzy otworzyli swoje serca i domy, i na swój sposób cieszyli się wiarą razem z nami.

Za to wiele osób przyjechało do Rygi ze wschodu: z Ukrainy, Rosji. Przybyli też Szwedzi. Dzięki ich spojrzeniu na problem uchodźców - otwartemu na przyjmowanie uciekinierów wojennych, a także w ogóle muzułmanów we własnym kraju - ożywiały się dyskusje w małych grupach. Rozmawiano o szczęściu, o poszukiwaniu pokoju w dzisiejszych czasach i o nadziei.

Łukasz Kołtun z Wałcza właśnie te rozmowy uznaje za mocną stronę ESM. - Byłem w grupie z Polakami, Ukraińcami i Szwedami. Bardzo podobało mi się, że rozmawialiśmy tak szczerze. Codziennie podejmowaliśmy inny temat, według tego, co brat Alois zaproponował nam na najbliższy rok, np. "wytrwać w nadziei" - relacjonuje nastolatek. - To było coś niezwykłego: osobiste wyznania, czasem o bardzo trudnych sprawach. Ale nie kończyło się na samej rozmowie, po spotkaniu mieliśmy zadanie: wprowadzać nasze wnioski w życie. Szczególnie zapamiętałem opowieść jednego chłopaka z Ukrainy, który idee braterstwa realizował podróżując po świecie.

Bogaty program ESM zapowiadany przez organizatorów sprawił, że Paweł Zieliński cieszył się, że pozna kulturę łotewską. - Było tego naprawdę dużo. Nie spodziewałem się jednak, że poznam też kulturę ukraińską, szwedzką, litewską - wymienia. Zawarte przez niego znajomości z mieszkańcami różnych europejskich krajów zapewne się pogłębią, bo Paweł nie omieszkał wymienić się z nimi adresami i zamierza rozwijać znajomości. Niespodziewanie stał się za część z rówieśników odpowiedzialny, jako animator jednej z grup. Jednak nie czuł się w tym zagubiony, bo wiele razy doświadczał, że nim i powierzonymi mu osobami opiekuje się Pan Bóg, także w zwykłych codziennych sytuacjach.

Do Rygi wyjechało 48 osób z diecezji: 28 z Koszalina i 20 z Wałcza. Miejscem kolejnego, 40. Europejskiego Spotkania Młodych, będzie szwajcarska Bazylea.