Podzielić się dobrem

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 07.01.2017 01:25

Po raz pierwszy Trzej Królowie zawitali do Piły. Odebrali klucze do miasta i podążyli do stajenki. Dołączyły do nich tysiące pilan.

Podzielić się dobrem Z kluczami do miasta Monarchowie ruszyli dalej za gwiazdą betlejemską Karolina Pawłowska /Foto Gość

Liczba mieszkańców, która podążyła w radosnym orszaku, była zaskoczeniem nawet dla samych organizatorów. - Nikt się tego nie spodziewał! - cieszy się s. Maria Bihun, koordynatorska pilskiego Orszaku Trzech Króli. - Spodziewaliśmy się jedynie, że Bóg pobłogosławi nam piękną pogodą - dodaje ze śmiechem salezjanka.

Rzeczywiście, pogoda dopisała, choć mróz dawał się maszerującym we znaki. Rytm gorących rytmów wybijanych na bębnach i tony rozgrzewających serca kolęd zapewniły jednak doskonała atmosferę.

Humory dopisywały, dopisali też przebierańcy. Nie tylko najmłodsi włożyli papierowe korony na głowy. Dorosłych dopingowała nagroda, którą najlepiej przebranej rodzinie zaoferował prezydent miasta.

Orszak Trzech Króli w Pile
Karolina Pawłowska
- Miałem dzisiaj iść normalnie do pracy, choć to święto, ale udało mi się dostać wolne. Bardzo mi na tym zależało! - cieszy się Karol Gniot, który maszeruje w całkiem pokaźnej grupie. Idą w orszaku całą szóstką: czwórka dzieci i rodzice. Nawet najmłodsza, roczna Helenka, dołączyła do królewskiego orszaku, szczelnie opatulona przed mrozem jechała w wózku, także ubrana w zielone szaty. Ten kolor przypadł parafianom od św. Antoniego jako świcie monarchy z Azji. - Chcieliśmy dać świadectwo, że to ważny dzień dla nas. I skłonić do refleksji tych, dla których dzisiaj to po prostu kolejny dzień wolny, a nie Objawienie Pańskie. To też piękne rodzinne święto, więc cieszymy się, że w tym zabieganym świecie udało nam się spędzić trochę czasu razem - dodają państwo Gniotowie.

Jak szacują organizatorzy, w wielkich ulicznych jasełkach wzięło udział ok. 5 tys. osób.

- To pokazuje, że była w ludziach wielka potrzeba takiej manifestacji wiary, ale także bycia razem. A to niezwykle ważne. Jestem z nas dumna, bo orszak pokazał, że można zrobić coś pięknego, kiedy robi się coś wspólnie. Wystarczy wyzwolić w ludziach dobro, żeby ono zaczęło promieniować i wydawać owoce. To jest to, co śpiewali aniołowie nad Betlejem: "Pokój ludziom dobrej woli". A mamy ich w Pile, jak się okazuje, mnóstwo - mówi s. Bihun i chwali sztab ludzi, który zaangażował się w przygotowania orszaku. Było ich wielu: od krawcowej, która dniami i nocami szyła stroje, po Urząd Miasta, Regionalne Centrum Kultury, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji oraz pilskie szkoły salezjańskie.

- Myślę, że to ok. 100 osób, które bezinteresownie podzieliły się dobrem. I już mają pomysły na następny rok! Tak często jesteśmy skłonni narzekać, marudzić nad problemami, mówić o tym, co złe, a mniej o tym cichym dobru. A tego nam dzisiaj najbardziej potrzeba, jak uśmiechu, jak ciepła bijącego od drugiego człowieka - podsumowuje s. M. Bihun.

Pilski Orszak zakończyło kolędowanie razem z Arką Noego.