Jeszcze polski czy już esperanto?

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 09/2017

publikacja 02.03.2017 00:00

Nie można zerkać na komórkę ani szeptać do sąsiada. Nie można sprawdzać w słowniku. Polszczyznę trzeba mieć w głowie.

▲	Ostatni oddech przed zmaganiem się z niełatwym językiem. ▲ Ostatni oddech przed zmaganiem się z niełatwym językiem.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Znawcy języka polskiego zasiedli w sali widowiskowej Czaplineckiego Centrum Kultury, by sprawdzić się w V dyktandzie miejskim. Zmotywowała ich nie tyle pieniężna nagroda burmistrza, ile chęć udowodnienia sobie i innym: jestem sprytniejszy niż pułapki języka polskiego zastawione przez polonistę.

Krzewić kulturę

21 lutego przypada Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. To znaczy – około 6–7 tysięcy języków, bo tyloma – jak podają nie bez sporów między sobą naukowcy – obecnie włada się na świecie. Jednak przeważająca ich część funkcjonuje w formie bezpiśmiennej. Szacuje się, że do 2100 r. wymrze ponad połowa z nich, ponieważ posługuje się nimi niewielu użytkowników. A jak będzie z polszczyzną? Zagrożenia na razie nie ma, ale coraz mniej osób włada nią ze swobodą. – Nasze dyktando to sposób na to, żeby krzewić polską kulturę. Od lat biorą w nim udział młodzi i starsi – mamy i uczniów, i osoby po siedemdziesiątce – powiedział Marcin Naruszewicz, dyrektor CzOK. Niestety, trzeba przyznać, że w tym roku frekwencja zawiodła. Przed komisją złożoną z filologów polskich zasiadło zaledwie 5 osób, choć w poprzednich latach sala była wypełniona kilkudziesięcioma rywalami. Częściowo to wina ferii, w które wypadł tegoroczny Dzień Języka Ojczystego, a częściowo… wyeliminowania łowców nagród. Ci niemal zawodowi bywalcy językowych konkursów skutecznie zniechęcali miejscowych rywali.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.