Tak żegna się ojca

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 09.06.2017 16:51

Gdy ks. kanonik Stefan Leszczyński opuszczał kościół, parafianie żegnali go oklaskami. Po raz ostatni.

Tak żegna się ojca Ks. kanonika Stefana Leszczyńskiego pożegnano w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Połczynie-Zdroju. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Tłumy wiernych uczestniczyły we Mszy św. pogrzebowej w połczyńskim kościele Mariackim, w którym ks. kanonik Leszczyński modlił się razem z nimi przez 38 z 58 lat swojego kapłaństwa. Żegnała go również rodzina, delegacja z rodzinnej parafii oraz licznie przybyli księża, z biskupem diecezjalnym na czele.

- Tak się żegna ojca. Te słowa, które tu padły, to słowa o ojcu, więc tym trudniejsze jest to pożegnanie. Ksiądz kanonik był legendą i ojcem Połczyna-Zdroju, wpisany w jego historię. Dziękuję, księże kanoniku, dziękuję ojcze. Bóg zapłać za twoje kapłańskie życie, za długie lata pracy, za znak zostawiony na tej ziemi - mówił bp Edward Dajczak.

- Dosyć gwałtownie kurczy się liczba naszych braci w kapłaństwie, którzy na tej ziemi, która pozbierała ludzi z różnych stron, budowali wspólnoty. Niewiele później rozpoczął tę pielgrzymkę ks. kanonik Stefan Leszczyński. Większość tej pielgrzymiej drogi przeszedł na połczyńskiej ziemi. Chcemy mu powiedzieć nasza modlitwą, najgłębszą, eucharystyczną, chcemy mu powiedzieć nasze diecezjalne dziękuję. I powiedzieć: do zobaczenia w niebie - podkreślał na rozpoczęcie Eucharystii.

Przez trzydzieści lat ks. Stefan Leszczyński był proboszczem połczyńskiej wspólnoty. Emerytowany przed siedmioma laty kapłan nie zrezygnował całkiem z pracy w Połczynie-Zdroju. Służył posługą zarówno swoim parafianom, jak i kuracjuszom. Nikt nie spodziewał się, że wyjazd do rodzinnych Kosobud, będzie ostatnią wyprawą księdza seniora.

- Do ostatnich chwil służył tej parafii, modlił się, udzielał sakramentów. Spędzał godziny w konfesjonale i to niemal do samego końca, bo jeszcze w miniony piątek siedział tutaj i spowiadał dzieci przygotowujące się do I Komunii Świętej. Mówił do mnie, że w sobotę jeszcze odprawi Mszę i jedzie do rodziny, ale że mogę być pewien, że w czwartek wróci. Rzeczywiście, wrócił w czwartek, choć nie tak, jak się spodziewaliśmy – mówi ks. infułat Antoni Kloska, proboszcz połczyńskiej wspólnoty.

Żegnali go również kapłani pochodzący z Połczyna-Zdroju.

Bardzo troszczył się o powołania. Kiedy przyjeżdżaliśmy z seminarium niemal pierwsze kroki kierowaliśmy na plebanię. I kiedy wyjeżdżaliśmy najpierw była rano Msza św., a potem śniadanie u ks. kanonika. Nie raz dał na bilet, na książki. Kiedy zgłaszałem się do seminarium było nas z Połczyna ośmiu – mówi ks. Jerzy Dalak, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Tucznie i przyznaje, że gdyby nie materialna pomoc proboszcza, dzisiaj najpewniej nie byłby księdzem. O swoich wychowankach i wszystkich księżach, z którymi pracował, ks. Leszczyński pamiętał także później modląc się, dzwoniąc z życzeniami.

- Miał też duży szacunek dla księży emerytów. Otaczał ich opieką, odwiedzał, przywoził na Mszę św., jak trzeba było dopilnował, żeby byli nakarmieni, zadbani. Troszczył się o starość kapłańską - dodaje ks. Jerzy Dalak.

- Z ks. Stefanem spotkałem się po raz pierwszy jako neoprezbiter, gdy witał mnie w tej świątyni. Potem, jako emerytowany proboszcz tej parafii, witał mnie jako swojego następcę. Cieszyłem się, że był, że wiele rzeczy można było przedyskutować, że przez te lata o wielu sprawach był poinformowany. Nie spodziewałem się jednak, że niespełna dwa lata później, to ja będę go żegnać w tej świątyni - wspominał ks. Antoni Kloska, dziękując za wszystko, co ks. kanonik Leszczyński zrobił dla parafii Mariackiej i miasta.

Dziękowała za to również w imieniu mieszkańców burmistrz Połczyna-Zdroju.  

- Przez te wszystkie lata towarzyszyłeś nam w chwilach radosnych i smutnych, udzielając sakramentów, żyjąc z nami znałeś nasze słabości, troski i obawy. Pouczałeś dając wskazówki na dalszą drogą. Rozmowy z tobą dawały nam siły i nadzieję. Podziwialiśmy twoją determinację, z jaką podchodziłeś do spraw istotnych. Jedną z nich był stan tej pięknej dzisiaj świątyni - mówiła Barbara Nowak.

Ksiądz Stefan Leszczyński urodził się 27 grudnia 1935 r. w Kosobudach w parafii Brusy. W 1959 r., po ukończeniu Gorzowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gościkowie-Paradyżu, przyjął świecenia kapłańskie. Pracował jako wikariusz i administrator w kolejnych dwunastu parafiach. Od 21 czerwca 1980 r. aż do przejścia na emeryturę w dniu 30 czerwca 2010 r. był proboszczem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Połczynie-Zdroju.

Pełnił również funkcje dekanalnego referenta duszpasterstwa rodzin, wicedziekana, wizytatora dekanalnego ds. katechizacji oraz duszpasterstwa dzieci i młodzieży. Był też dziekanem dekanatów Mirosławiec, Świdwin oraz pierwszym i długoletnim dziekanem dekanatu Połczyn-Zdrój, dziekanem rejonu szczecineckiego, diecezjalnym referentem duszpasterstwa nauczycieli i wychowawców a także kanonikiem gremialnym Kołobrzeskiej Kapituły Kolegiackiej.

Zmarł 7 czerwca podczas pobytu w rodzinnych Kosobudach. Tam też zostało dowiezione jego ciało i jutro zostanie złożone do grobu.