Szkoła po japońsku

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 26/2017

publikacja 29.06.2017 00:00

Rok szkolny nie wszędzie jest taki sam. Są szkoły, gdzie nauka i wychowanie sięgają poza klasy lekcyjne – na stołówkę, do kuchni, toalet. Gdzie tak jest? W Tokio.

Prof. Zytke chwali zdyscyplinowanie japońskich studentów: – Kiedy się komuś coś powie, to nie trzeba go już kontrolować, bo on wie, że to jego zadanie i to robi. Prof. Zytke chwali zdyscyplinowanie japońskich studentów: – Kiedy się komuś coś powie, to nie trzeba go już kontrolować, bo on wie, że to jego zadanie i to robi.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

W ostatnich tygodniach roku akademickiego z wizytą do słupskiej Akademii Pomorskiej przybyła grupa 6 studentów z Tokio. Uczestniczyli w wykładach o kulturze polskiej, poznawali Kaszuby, a po wizycie w Gdańsku zwiedzili także Kraków i Oświęcim. Uczyli się tańczyć poloneza i wzięli udział w warsztatach muzyki gospel w Kobylnicy. Pół roku wcześniej, 6 grudnia 2016 r., Akademia Pomorska podpisała międzyuczelnianą umowę o współpracy z tokijskim Jiyu Gakuen College, reprezentowanym przez prof. Yasuhiro Yano, byłego rektora Jiyu. Kooperację uczelni w wymianie studenckiej przyspieszyły… Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Ich uczestnik, katolik Yuta Homma, japoński student z Jiyu, tak bardzo chciał po nich jeszcze raz wrócić do Polski, że uczelnie zorganizowały dość spontanicznie pierwszą małą wymianę właśnie dla niego.

Czerwone jabłuszko

Inspiratorem kontaktów z tokijską uczelnią jest prof. Monika Zytke z Instytutu Muzyki AP, która w tym roku koncertowała w Japonii. Dzięki jej temperamentowi i ciekawości ludzi nawiązała się współpraca, która ma szansę wyposażyć słupskich studentów w nowe spojrzenie na edukację, wychowanie i kulturę. A wszystko zaczęło się od tańca jiutamai. W 2014 r. na festiwalu w japońskim Hamamatsu prof. Zytke poznała tancerzy z Tokijyo Hanasaki, którzy w nowatorski sposób łączą taniec z muzyką japońską, ale także z muzyką krajów, w których występują. Tancerzy w mig oczarowało nasze ludowe „Czerwone jabłuszko” czy „Dwa serduszka w cztery oczy”. Toteż najpierw w Warszawie, a przed rokiem we Wrocławiu można było zobaczyć układy jiutamai tańczone do tych piosenek czy do uwielbianej przez Japończyków muzyki Chopina. I to w niecodziennych aranżacjach na veeh-harfy autorstwa Moniki Zytke i przy wsparciu jej trio. Artyści zaprezentowali ten program także w Tokio. Tam właśnie narodziła się przyjaźń słupskich muzyków z tokijską uczelnią.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.