Independence Day w Redzikowie

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 04.07.2017 21:39

Jedni zajrzeli tu z sentymentu, inni przyjechali z ciekawości. Niby za "Wielką Wodą", ale właściwie tuż "za miedzą". Amerykańscy żołnierze z Redzikowa zaprosili słupszczan na swój Independence Day.

Independence Day w Redzikowie Redzikowo, 4 lipca: amerykańskie Święto Niepodległości Mateusz Sienkiewicz

Niespełna godzinę przed otwarciem najbardziej strzeżonej wojskowej jednostki w Polsce, w przeddzień wizyty amerykańskiej prezydenta, przed bramą ustawił się spory tłum gości w różnym wieku.

- Mieszkamy tuż obok, w Redzikowie. Chcemy zobaczyć co tu się zmieniło od czasu, kiedy pojawili się Amerykanie - mówili oczekujący w kolejce. 4 lipca, w dniu Święta Niepodległości Stanów Zjednoczonych, bramy bazy, gdzie powstaje system tarczy antyrakietowej zostały otwarte dla zwiedzających.

- Byłem tu w latach 90-tych w wojsku, później podziwiałem tu pokazy wojskowych samolotów. A teraz wracam z sentymentem - mówi czterdziestolatek, który pomaga wspiąć się na czołg swojemu synkowi. - Teraz niech młodzi poznają te miejsce - dodaje.

I choć to nie polska tradycja, a 4 lipca przypadł w tym roku we wtorek, zaproszenie od amerykańskich żołnierzy przyjęło nawet pięć tysięcy osób. To sporo, w zestawieniu z kilkudziesięcioma osobami stacjonującymi w Bazie. - Jesteśmy dziś do waszej dyspozycji. Z chęcią porozmawiamy o naszej pracy i opowiemy jak wygląda nasze życie. W końcu żyjemy w tej lokalnej społeczności - tłumaczy kapitan Rick Gillbert. Dowódca żołnierzy stacjonujących w Redzikowie od kilku miesięcy przebywa w Polsce. Wraz z małżonką żyje jak każdy inny mieszkaniec okolicznych miejscowości.

- Chcemy pokazać naszym sąsiadom, jak wygląda amerykańskie świętowanie. Są hot-dogi, hamburgery no i fajerwerki - dodaje. I jest też wspólna zabawa. A tę zapewniła amerykańska, wojskowa kapela, która na świąteczny czas przyjechała specjalnie zza oceanu.

Pani Kasia od 20 lat mieszka w USA. Jej mąż, były żołnierz, teraz pracuje przy budowie systemu Tarczy Antyrakietowej. Dzięki wydarzeniu w Redzikowie mogli rodzinnie świętować dzień, który jest dla nich wyjątkowym czasem. - Tylko znajomych brakuje, ale tu wspaniałych ludzi jest mnóstwo - uśmiecha się pani Kasia. W podobnym tonie wypowiadają się słupszczanie radośnie wymachujący amerykańskimi flagami i pałaszujący hamburgery serwowane w foodtruckach.

- Czy jest lepiej niż 11 listopada? Jest inaczej, bo cieplej. Ale nie porównywałabym tych dwóch wydarzeń - komentuje pani Monika i pokazuje zdjęcie z żołnierzem US Navy. - Ale marynarzy to mają przystojnych! I jakie mundury! - dodaje.