Trzy guzy, trzy (!) dzieci

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 31/2017

publikacja 03.08.2017 00:00

Czytając tę historię bez wiary, pozostaje uznać ją za opowiadanie z natury fantastycznych. Ale jeśli to nie bajka, to rzeczywiście jest to historia... fantastyczna.

Agnieszka i Bartek Linkowie mieszkają pod Warszawą. Wzięli udział w lipcowym turnusie rekolekcji dla rodzin w Wyższym Seminarium Duchownym w Koszalinie Agnieszka i Bartek Linkowie mieszkają pod Warszawą. Wzięli udział w lipcowym turnusie rekolekcji dla rodzin w Wyższym Seminarium Duchownym w Koszalinie
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

To, co stało się w życiu Agnieszki i Bartka, jest m.in. dowodem na to, że cuda się zdarzają. W życiu Linków zdarzyły się przynajmniej dwa. Jak dotąd!

Cud pierwszy

Zawarcie tego małżeństwa nie miało prawa dojść do skutku. On chciał zostać jezuitą, ona karmelitanką bosą. Ona mieszkała już nawet w klasztorze jako aspirantka. Pewnego dnia on przez telefon powiedział jej: – Ja z Panem Bogiem nie wygram, ale pragnę ci dać moją miłość w wolności. Rzuciła słuchawką. – Rozeznawałam wtedy swoje powołanie, a on mi z takim zdaniem... – Agnieszka przywołuje ten ważny moment. – Wiedziałem, że mam może pół minuty. Modliłem się do Jezusa, żeby mnie natchnął, abym mógł przekazać jej to, co faktycznie miałem w sercu – mówi Bartek Link. – Modliłam się: „Panie Boże, jeśli Ty nie chcesz dla mnie tego zakonu, to musiałbyś naprawdę zmienić moje serce, żebym mogła pokochać tego człowieka”. Ogromnie mnie wtedy denerwował – wspomina Agnieszka Link. Wszystko zaczęło się, kiedy Bartek przeczytał na popularnym portalu świadectwo młodej kobiety, która opowiadała, jak Jezus zawładnął jej sercem, więc postanowiła oddać Mu swoje życie w Karmelu. – Tam było też zdjęcie. Te niebieskie oczy... Zapragnąłem w sercu ją poznać – wspomina Bartek.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.