Kim mamy być?

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 33/2017

publikacja 17.08.2017 00:00

Najpierw zawarli przymierze, potem obrali swój ideał. Na rekolekcjach w Koszalinie poszukują symboli, które wyrażą ich wiarę.

Magdalena i Wojciech Święcikowscy z córkami. Magdalena i Wojciech Święcikowscy z córkami.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Letnie rekolekcje dla rodzin szensztackich zgromadziły w koszalińskim CEF 25 małżeństw z dziećmi, łącznie 101 osób. Pochodzą nie tylko z naszej diecezji, A łączy ich pewna wspólna cecha: dążenie do ideału. W ich domach ważnym elementem jest sanktuarium domowe – miejsce modlitwy wokół wizerunku Matki Bożej, takiego, jaki możemy spotkać na Górze Chełmskiej. Ale sanktuarium domowe to coś więcej. – To wypływa ze zrozumienia, że jesteśmy żywym sanktuarium jako Kościół domowy – wyjaśnia s. Krzysztofa Fulneczek. – Dlatego zależy nam, aby tak to rozwijać, by było czymś bardzo autentycznym, żywym.

Świeca lub archanioł

W tym ma pomóc odkrycie własnego ideału sanktuarium. Przecież każda rodzina ma swoją historię, tradycje, zwraca na pewne rzeczy większą uwagę niż inne, chce realizować konkretne cele. A więc każda może obrać inny ideał. Co więcej, każda z osób w rodzinie ma potrzebę, by zaznaczyć w niej swoją obecność przez niepowtarzalny osobisty wkład, także ten duchowy. Dzieje się to poprzez obranie symbolu. Jeśli ktoś np. wybiera za swój symbol świecę, może to oznaczać, że pragnie być światłem dla swojej rodziny, wskazywać jej drogę do Boga. Podlega to osobistemu rozeznaniu, które podejmuje się na modlitwie, rozmowie z najbliższymi albo w grupie formacyjnej. Rodzice podczas rekolekcji pomagają ponadto rozpoznać symbole własnym dzieciom. Magdalena i p. Wojciech Święcikowscy z Bydgoszczy przybyli do Koszalina z czterema córkami.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.